Gotowanie pasjonuje mnie od wielu lat. Już w szkole podstawowej zamierzałam być kucharzem i w tym kierunku szły moje zainteresowania. Niestety życie jest bardzo przewrotne i jego koleje nie zawsze prowadzą do tego, co planowaliśmy. Kucharzem z zawodu więc nie jestem, ale… pasja pozostała i staram się cały czas rozwijać w dziedzinie gastronomii. I tak dania w restauracji dokładnie oglądam i rozbieram na części pierwsze, rozdłubuję widelcem, zaglądam do wnętrza mięs, by rozczytać jaki farsz został w nim ukryty, wącham - co może eleganckie nie jest, ale bardzo skuteczne w odkrywaniu składników dania, zwłaszcza kiedy wydaje się być niezwykle ciekawe. Z zaciekawieniem czytam bardzo dokładnie karty dań. I tu dotarłam do czytania. To właśnie dzięki temu, że lubiłam właściwie zawsze tą czynność zostałam polonistą. I trudno mi teraz określić czy wolę uczyć, czy gotować. Wracając do książek muszę stwierdzić, że bardzo zasiliłam ostatnio domową bibliotekę publikacjami kulinarnymi(szkoda, że nie można dodać sobie czasu na przeczytanie wszystkiego, co nas interesuje). Co zatem wybrałam?
Taki miks, jak mówią moi uczniowieJ.
Z zakresu kuchni włoskiej wybór padł na Marlenę de Blasi i jej Smaki południowej Italii i Smaki północnej Italii.
Dalej sięgnęłam po Sekrety włoskiej kuchni – Rosjanka prowadzi nas przez obyczaje i kulturę różnych rejonów Włoch. Dalej moje upodobanie do A. Bourdaina, jego sposobu mówienia o gastronomii ze szczególnym luzem, a jednocześnie dość soczystym językiem spowodowało , że wybrałam kontynuację rewelacyjnej publikacji Kill grill – Głodne kawałki, czyli musztarda po obiedzie oraz dałam się prowadzić przez jego Świat od kuchni.
Ciekawość kuchni mniej popularnych zawiodła mnie do Zupy z granatów, wywodzącej się z Iranu i pozwoliła mi poznać przepis na lekarstwo na migrenę na bazie przypraw, fesendżun czy słoniowe uszy, które wcale nimi nie są.
Dalej dałam się prowadzić przez Chiny dzięki Słodko-kwaśnemu pamiętnikowi kulinarnemu z Chin.
W końcu wróciłam do Polski, ale tej mniej współczesnej, czyli zachciałam mieć PRL na widelcu. Mam świadomość swojej niewiedzy kulinarnej nadal, dlatego będę szukać, czytać, poznawać, gotować, z uporem doskonalić umiejętności kulinarne. Zapowiada się więc zima pełna zaczytania i pracy, by choć trochę zmniejszyć świadomość niewiedzy.
Kasinko,mamy wiele wspólnego.Moje pierwsze studia to też polonistyka,zawsze chciałam gotować,mam słabość do książek kulinarnych.Prawie wszystkie pozycje mam u siebie.Wczoraj przyszły kolejne.
OdpowiedzUsuńUściski!
Och...ja wprawdzie po biologii...ale epizody uczenia też miałam i lubię...gotowac uwielbiam...a książki(nie tylko kucharskie) wpływają do mnie tonami..chociaz nie wszystkie które pokazujesz mam..achciałabym mieć:)
OdpowiedzUsuńCzy można byłoby odkupić książkę "Głodne kawałki...kill grill 2"? Bardzo bardzo by mi zależało.
OdpowiedzUsuń