Zachwyciła mnie, zauroczyła
i porwała całkowicie – kuchnia węgierska. Niby proste i nieskomplikowane dania
na bazie typowych i podobnych do kuchni polskiej składnikach: pomidorach,
papryce, wołowinie, wieprzowinie, cebuli, smalcu, jednak bogactwo smaków i
aromatów uwodzi, być może to zasługa techniki jaką trzeba dysponować, by je
ugotować. Zaczęliśmy przystawkami w formie sałatek – Pan Przemek z żoną oraz
dwie siostry – Monika i Sylwia przyrządzili cudeńka.
Dalej konkretna zupa – fasolowa
a la Jokai – niby podobna do naszej polskiej, ale technika przyrządzania i brak
ziemniaków powoduje znaczące różnice w smaku. Polecam wypróbować zwłaszcza
teraz, kiedy za oknem robi się zimno i szukamy czegoś, co rozgrzewa.
Obżarstwu
nie było końca – daniem głównym był paprykarz z kurczaka z kluskami
kładzionymi. Muszę przyznać, że ta propozycja robi ostatnio furorę. Dlaczego?
Koleżanka z pracy ugotowała go trzy razy pod rząd dla swoich imieninowych
gości. Natomiast karczma Cykada w Chlastawie podczas dnia otwartego
serwowała paprykarz swoim gościom – oczywiście wszyscy przekonani byli, że to
gulasz. Oczywiście szybko wyprowadzałam ludzi z błędu, bo to przecież zupełnie
co innego.
W ogóle zafascynowana tym miejscem postanowiłam sobie, że zrobię o
nim odrębny wpis, bo rzeczywiście warto się tam wybrać z wielu względów – na pierwszym
miejscu oczywiście kuchnia, a dalej piękny wystrój, malownicza okolica i
niesamowicie sympatyczna właścicielka Pani Teresa i cała jej kadra. Wracam
szybko jednak do naszych warsztatów – oczywiście całe spotkanie kończył deser –
tym razem wybraliśmy naleśniki Gundela z farszem bakaliowym i gorącym sosem
czekoladowym. Co ciekawe sam Gundel – przywędrował z Bawarii i to on i jego
rodzina stworzyli podstawy węgierskiej gastrofilozofii i gastroestetyki.
Cały
warsztatowy zestaw był tym razem wyzwaniem dla naszego partnera Mine Wine.
Dlaczego? Bo jak tu podać dania węgierskie bez wina węgierskiego? Łukasz
Wojciechowski oczywiście wybrnął z tej trudnej sytuacji i zaproponował
węgierskie czerwone wino Petreny
Big Band – 2007, a dalej alzackie białe - Ruhlmann
– pinot gris 2012. Muszę przyznać, że oba wina smakowały naszym
uczestnikom bardzo. Tym razem mieliśmy niespodziankę dla jednej z uczestniczek,
która obchodziła urodziny – i chyba udało nam się ją zaskoczyć.
Jak zwykle mieliśmy mocne
wsparcie od naszych partnerów: Monini, Mine Wine,
Ole !, Appetita, Jan Niezbędny, Teekane. Serdecznie wszystkim dziękujemy!
Relację foto tradycyjnie
przygotowuje Roman Lipigórski –
również dziękujemy, bo to trudna praca z takimi niepokornymi obiektami do
fotografowania jak my.
Cieszy nas również obecność
przedstawicieli mediów. Tym razem odwiedził nas Piotr Michalak z portalu http://wrzesnia.naszemiasto.pl/ ze
swoim przesympatycznym synem Mieszkiem, który nie szczędzi nam konstruktywnej
krytyki.
Jak zwykle pracowaliśmy
wspólnie z Wojciechem Grześkowiakiem i Tomaszem Kukulskim – dzięki Chłopaki.
Kolejne warsztaty jak zwykle
w restauracji Pieprz i Sól we
Wrześni 6.11. godz. 18.00 to gotowanie dań kuchni portugalskiej – menu mam już
opracowane, zapewniam, że nie było to wcale takie łatwe.
Serdecznie zapraszam –
zapisy jak zwykle pod numerem telefonu 609629779.
Bardzo dobre sprawozdanie z warsztatów. Jak Kasia napisała było bardzo pysznie,aromatycznie, a z takimi uczestnikami niezwykle sympatycznie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMistrz opanowania i precyzyjnego przyrządzania dań - Pan Przemek - dziękujemy za ocenę :)
OdpowiedzUsuń