wtorek, 29 marca 2011

Czytać, piec i jeść…

Moda na pieczenie chleba, bułek, chałek, bagietek wróciła. A może lepiej powiedzieć, że z ogromną siłą opanowała wiele pań domu – mnie również. Świadczą o tym nie tylko liczne przepisy zamieszczane na blogach, ale i wysyp literatury kulinarnej i około kulinarnej. Przeglądając rzędy książek, w ręce wpadła mi taka malutka, niepozorna, w szarej okładce. Rzeczone cudeńko, jak się okazało w trakcie pobieżnego przeglądania i późniejszego czytania, to ,,Wyznania francuskiego piekarza” autorstwa Petera Mayle’a i Gerarda Auzet’a.
Pierwszy to autor ciekawego cyklu o Prowansji – jej urokach nie tylko kulinarnych, ale i kulturowych, obyczajowych. Drugi zaś jest właścicielem rodzinnej piekarni Cavaillon niedaleko Awinionu. Duet ciekawy, a i publikacja niesamowita.
Oto połączenie rodzinnych fotografii, rysuneczków – i ilustracji, i instruktażowych, a także mądrości piekarza oraz takiej życiowej, która przypomina nam – czytelnikom, że chleb to skarb.
Opisy pracy w piekarni, procesu wyrabiania i wypiekania chleba, doboru składników i ich samych przeplatają się z fragmentami o charakterze mini wykładów:
,,Spal zawsze każdą okruszynę chleba, która spadnie ze stołu twego. Jeśli tego nie zrobisz, jest bardzo możliwe, że będziesz musiał wrócić po śmierci i wieczność spędzisz, zbierając chlebowe okruszki powiekami lub w koszyk bez dna.”
,,Aby zachęcić do jedzenia dzieci – niejadki rodzice wmawiali im, że jeśli tylko zjedzą cały swój chleb, nawet jeżeli zaczął już pleśnieć, to na pewno znajdą rozrzucone w krzakach pieniądze.”
No i te przepisy…, które jak najszybciej chciałoby się wprowadzić w życie, na przykład na chleb tymiankowy, z roquefortem, czerwonym winem i orzechami włoskimi lub z cebulą i białym winem. Zakończenie stanowi rozdział ,,Chleb i wino” takie trochę biblijne połączenie, ale to nic innego jak zaproponowanie przez autorów gamy win do odpowiednich gatunków pieczywa.
Nic tylko czytać – szkoda, że tak krótko- piec według kolejnych przepisów i jeść, jeść i jeść…

9 komentarzy:

  1. Pieczenie chleba i bułek mnie nie opanowało,bo zawsze tego chciałam,z własnej woli,bez ulegania modzie.Pieczywo własne jest tradycją w moim domu.Książka znana bardzo,od kilku lat stoi na mojej kuchennej półce.I ciągle do niej wracam.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo chętnie i ja zaczęłabym sama piec, ale po początkowym zapale nie ma już ani śladu - przestraszyłam się tych zakwasowych przepisów, z których nic a nic nie rozumiem...
    Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobry, ciężki chleb na zakwasie z czarnuszką miałam okazje kupić od piekarza za 50 zł. Oj mamy dość tej cywilizacji, nieubłaganie wracamy do źródła. Takie czasy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja właśnie zbieram się do upieczenia własnego, pachnącego chlebka, ale jakoś czasu brak... :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Przybiegłam z rewizytą. Super się czyta Twoje posty łączące kulinarne smaki z dobrą książką. Pozwolisz, że wpadnę tutaj jeszcze? Wszystkiego dobrego

    OdpowiedzUsuń
  6. To musi być naprawdę fantastyczna książka :) Pozdrawiam i czekam na dzieła z zamieszczonych w niej przepisów :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ciekawa recenzja :) z niecierpliwością czekam na przepisy z tej ksiązki w Twoim wykonaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Myślę, że coraz więcej ludzi chce powrotu do rzeczy sprawdzonych ,zdrowych, prostych... cywilizacja uciska i doskwiera nam coraz bardziej.

    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń