poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Dobra kuchnia…



Wróciłam z wczasów z milionem myśli, ale dzisiaj tylko o jednej napiszę. W sumie złożyło się na ten fakt wiele rzeczy: na pierwszym miejscu jedzenie, którego mogłam popróbować, miejsca, w których bywałam i książka. Chyba ta ostatnia spowodowała, że zaczęłam się zastanawiać nad tematem dobrej kuchni. 
,,Dobra kuchnia opiera się na dwóch rzeczach: prostocie oraz najlepszych i najświeższych składnikach” 
– to zdanie tkwi w mojej głowie od kilku dobrych dni, wcześniej tą myślą kierowałam się chyba instynktownie. Dlaczego? Nie mogę powiedzieć, że jedzenie nie było dobre. Nie mogę powiedzieć, że to źle, że kucharze tworzą karty autorskie i sięgają po regionalne oraz sezonowe składniki.  Co jednak, jeśli dania okazują się przekombinowane, a naczynia, na których je podano wcale nie podkreślają walorów estetycznych ? No właśnie, co? Obserwowałam co robią klienci. Ogromna ich ilość przegląda kartę i wycofuje się, bo prawdopodobnie nie wie co wybrać, bo nie zna połowy nazw. Z resztą sami wczasowicze chyba wcale nie są nastawieni na jakość, a na ilość. Tak więc satysfakcjonowałaby ich zupełnie prosta kuchnia, znana im na co dzień, podana na zwykłym talerzu, byle dużo. A  tego stanowczo nie pochwalam. Myślę sobie jednak, że zamiast komplikować karty dań może je po prostu przystępnie formułować, a dania owszem niech będą ładnie podane, ale bez przesady. Co zrobić, kiedy mój towarzysz pyta:,, Jak mam to zjeść?”. Tłumaczę więc cierpliwie, ale wiem, że nie będzie usatysfakcjonowany do końca, bo wizyta w restauracji była męcząca. Nawet smak się wtedy nie do końca obroni. Może zatem rzeczywiście prostota i w składnikach, i w dodatkach, i w wizualizacji powinna być na pierwszym miejscu, a i odrobina klasyki wcale by nie zawadziła. Ludzie lubią to, co znają lub kojarzą. Natomiast świeżość i jakość jest moim zdaniem bezdyskusyjna, bo to one właśnie decydują o końcowej ocenie i dań, i w konsekwencji restauracji. Tak sobie rozmyślam, a przy tym gotuję. Może i nie ma idealnej wizualizacji dania, 




jest jednak coś ważnego - składniki przyniesione z mojego ogrodu, 



smak i zapach, bo dobra kuchnia opiera się na …, ale to już przecież wiadomo.

Gulasz wołowy w winie




600g udźca wołowego pokrojonego w grubą kostkę
6 plastrów szynki szwarcwaldzkiej pokrojonych w paski
1 szklanka plus 150 ml czerwonego wytrawnego wina – u mnie Sol de Chile Cabernet Sauvignon 2011
4 ząbki czosnku
1 biała cebula
pęczek natki pietruszki lub 2 łyżki suszonej naci Appetita




10 listków szałwii
1 gałązka rozmarynu lub 1 łyżeczka suszonego rozmarynu Appetita




3 marchwie pokrojone w słupki
1 łyżeczka słodkiej papryki Appetita
2 liście laurowe Appetita
sól
świeżo mielony czarny pieprz
oliwa z oliwek
Czosnek, cebulę, natkę, szałwię, rozmaryn wrzucamy do blendera i miksujemy na pastę. 




Do rozgrzanego szybkowara wlewamy oliwę i wrzucamy szynkę. Przesmażamy chwilę. Dodajemy mięso i osmażamy na rumiano. Dodajemy pastę z czosnku, cebuli i ziół. Dorzucamy marchew. Mieszamy. Dodajemy liście laurowe i słodką paprykę. Mieszamy i zagotowujemy. Dolewamy wino. Zamykamy szybkowar i dusimy 30 minut. Po tym czasie otwieramy garnek i przyprawiamy solą i pieprzem. Dolewamy 150 ml wina i dusimy kolejne 15 minut. Podajmy z gotowanymi ziemniakami lub kaszą lub pieczywem.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz