Wróciłam z wczasów z milionem
myśli, ale dzisiaj tylko o jednej napiszę. W sumie złożyło się na ten fakt
wiele rzeczy: na pierwszym miejscu jedzenie, którego mogłam popróbować,
miejsca, w których bywałam i książka. Chyba ta ostatnia spowodowała, że zaczęłam
się zastanawiać nad tematem dobrej kuchni.
,,Dobra kuchnia opiera się na dwóch rzeczach: prostocie oraz najlepszych
i najświeższych składnikach”
– to zdanie tkwi w mojej głowie od kilku
dobrych dni, wcześniej tą myślą kierowałam się chyba instynktownie. Dlaczego? Nie
mogę powiedzieć, że jedzenie nie było dobre. Nie mogę powiedzieć, że to źle, że
kucharze tworzą karty autorskie i sięgają po regionalne oraz sezonowe składniki.
Co jednak, jeśli dania okazują się przekombinowane,
a naczynia, na których je podano wcale nie podkreślają walorów estetycznych ? No
właśnie, co? Obserwowałam co robią klienci. Ogromna ich ilość przegląda kartę i
wycofuje się, bo prawdopodobnie nie wie co wybrać, bo nie zna połowy nazw. Z
resztą sami wczasowicze chyba wcale nie są nastawieni na jakość, a na ilość.
Tak więc satysfakcjonowałaby ich zupełnie prosta kuchnia, znana im na co dzień,
podana na zwykłym talerzu, byle dużo. A tego stanowczo nie pochwalam. Myślę sobie
jednak, że zamiast komplikować karty dań może je po prostu przystępnie
formułować, a dania owszem niech będą ładnie podane, ale bez przesady. Co
zrobić, kiedy mój towarzysz pyta:,, Jak
mam to zjeść?”. Tłumaczę więc cierpliwie, ale wiem, że nie będzie
usatysfakcjonowany do końca, bo wizyta w restauracji była męcząca. Nawet smak
się wtedy nie do końca obroni. Może zatem rzeczywiście prostota i w
składnikach, i w dodatkach, i w wizualizacji powinna być na pierwszym miejscu,
a i odrobina klasyki wcale by nie zawadziła. Ludzie lubią to, co znają lub
kojarzą. Natomiast świeżość i jakość jest moim zdaniem bezdyskusyjna, bo to one
właśnie decydują o końcowej ocenie i dań, i w konsekwencji restauracji. Tak
sobie rozmyślam, a przy tym gotuję. Może i nie ma idealnej wizualizacji dania,
jest jednak coś ważnego - składniki przyniesione z mojego ogrodu,
smak i zapach,
bo dobra kuchnia opiera się na …, ale to już przecież wiadomo.
Gulasz
wołowy w winie
600g udźca wołowego pokrojonego w grubą kostkę
6 plastrów szynki szwarcwaldzkiej pokrojonych w paski
1 szklanka plus 150 ml czerwonego wytrawnego wina – u mnie
Sol de Chile Cabernet Sauvignon 2011
4 ząbki czosnku
1 biała cebula
pęczek natki pietruszki lub 2 łyżki suszonej naci Appetita
10 listków szałwii
1 gałązka rozmarynu lub 1 łyżeczka suszonego rozmarynu
Appetita
3 marchwie pokrojone w słupki
1 łyżeczka słodkiej papryki Appetita
2 liście laurowe Appetita
sól
świeżo mielony czarny pieprz
oliwa z oliwek
Czosnek, cebulę, natkę,
szałwię, rozmaryn wrzucamy do blendera i miksujemy na pastę.
Do rozgrzanego
szybkowara wlewamy oliwę i wrzucamy szynkę. Przesmażamy chwilę. Dodajemy mięso
i osmażamy na rumiano. Dodajemy pastę z czosnku, cebuli i ziół. Dorzucamy
marchew. Mieszamy. Dodajemy liście laurowe i słodką paprykę. Mieszamy i
zagotowujemy. Dolewamy wino. Zamykamy szybkowar i dusimy 30 minut. Po tym
czasie otwieramy garnek i przyprawiamy solą i pieprzem. Dolewamy 150 ml wina i
dusimy kolejne 15 minut. Podajmy z gotowanymi ziemniakami lub kaszą lub
pieczywem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz