Powroty z wczasów zawsze przyjemnie
mi się kojarzą. Trochę dlatego, że wypoczęłam i już wracam do normalności, zobaczyłam
i popróbowałam co nieco, a i w głowie zrodziło się sporo pomysłów do
zrealizowania. Jest jednak jeszcze jeden ważny powód, który powoduje moją radość.
Może to i typowe dla kobiet, ale zakupy właśnie. Jednak nie odzieżowe, nie
kosmetyczne. Co kupuję? Na początek
zaopatrzyłam się w miód chabrowy, dalej zrobiłam sobie zapas herbat na cały rok
w mojej ulubionej herbaciarni.
I już ruszając w dalszą trasę, planowałam gdzie się zatrzymać i co kupić. W tym
roku jednak doszło kolejne miejsce, ale po kolei. Koniec sierpnia na ogół łączy
się z wysypem grzybów i to ich nabycie jest moim głównym celem. Tak na
marginesie od dziecka uwielbiam grzyby. I nawet zmęczenie podróżą nie jest w stanie
wygrać z chęcią ich nabycia, a po powrocie przetworzenia. Zwykle kupowałam
kurki. W tym roku jednak było ich bardzo mało, ale prawdziwków i kozaków mnóstwo.
Kupiłam zatem co było i cała zadowolona ruszyłam dalej. Tymczasem na gastronomicznej
mapie Polski dzięki Magdzie Gessler pojawiło się nowe - stare ciekawe miejsce
mianowicie restauracja Folklor. Rzeczywiście w iście
folklorystycznym wystroju i otoczeniu, bo biegają koguty i indyki, a w pobliżu
pasą się zwierzęta, można zjeść tradycyjne dania: żurek, pierogi,
dania z dziczyzny, ale i swojskiego schabowego. Wszystko rzeczywiście smaczne,
bo nie oparłam się pokusie zjedzenia tam obiadu. Można także zaopatrzyć się tutaj
w pszenno-żytni chleb (wcale nie gorszy od tych, które sama wypiekam w domu),
świeżo wędzoną kiełbasę z sarniny, kabanosy z dziczyzną. I to jest właśnie to
nowe miejsce, w którym zakupy zrobiłam. Jeśli jednak ktoś oczekuje niesamowitych
wrażeń smakowych i wykwintnej, oryginalnej, nowatorskiej kuchni, tego tutaj nie
znajdzie. Myślę sobie jednak, że Kuchenne
rewolucje znacznie lepiej wypadły tu niż na przykład w usteckiej Syrence. To jednak tylko moja subiektywna
opinia. Można by usprawnić obsługę, bo ta przy dużej ilości gości gubiła się w
zamówieniach i kelnerki biegały z talerzami po sali i tarasie, szukając gości,
którzy zamówili danie lub też po raz drugi przynosiły to samo. Nic to, zawsze
można niedociągnięcia poprawić. Tak czy owak z wizyty w Folklorze jestem zadowolona. I tak nawiązując do wczorajszego wpisu, w którym
zwracałam uwagę na prostotę i dobór składników, zaplanowałam sobie w mojej
kuchni trochę tradycyjnych dań. A że zakupiłam sporo grzybów padło na zupę,
pozostałe, które do zupy nie trafiły po prostu suszę.
Nie jest to typowy krem,
bo tylko część została zmiksowana, resztę grzybów pozostawiłam w całości. Jedynym
wyłomem od tradycji jest fakt, że posypałam ją parmezanem i serem Bursztyn, który jakoś tak po
cichu wkradł się na pierwsze miejsce mojej listy ulubionych serów. A i wizualnie ciekawie wyszło, bo powstały ot takie jakieś wzorki.
Zupa
grzybowa
1kg świeżych grzybów – mogą być różne – u mnie były
prawdziwki, kozaki i kurki
3 marchwie
1 pietruszka z natką
kilka listków selera
1 por
1 mała cebula
przekrojona na ćwiartki
1 ząbek czosnku pokrojony w cieniutkie plasterki
3 gałązki tymianku
2 liście laurowe Appetita
kilka ziaren ziela angielskiego Appetita
kilka ziaren pieprzu Appetita
świeżo mielony pieprz
sól
oliwa z oliwek
2 łyżki masła
2l wody
śmietana
tarty parmezan i Bursztyn
Grzyby oczyszczamy i kroimy na
kawałki, kurki pozostawiamy w całości. Na rozgrzaną patelnię wlewamy oliwę z
oliwek i wrzucamy grzyby, chwilę przesmażamy, dorzucamy cebulę, czosnek, przyprawiamy
solą i pieprzem. Dusimy pod przykryciem 15 minut.
Na drugiej patelni
rozpuszczamy masło i przesmażamy na nim kurki, pod koniec doprawiamy solą i
pieprzem.
Do dużego garnka wlewamy wodę, dodajemy marchew, pietruszkę, liście
selera, por, gałązki tymianku, liście laurowe, ziele angielskie i ziarna
czarnego pieprzu. Wywar gotujemy 40 minut, w połowie gotowania dodajemy sól.
Następnie odcedzamy wywar. Do niego dodajemy ¾ grzybów i kurki, chwilę gotujemy.
Pozostałe grzyby blendujemy z odrobiną wywaru.
Tak przygotowane grzyby
przelewamy do zupy, mieszamy. Zagotowujemy. Zupę podajemy z odrobiną śmietany i
na wierzchu posypujemy startym parmezanem i Bursztynem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz