Dań rozgrzewających i
szaleństwa kulinarnego ciąg dalszy, tak
mogę powiedzieć. Udało mi się zakupić jagnięcinę, chociaż nie bez kłopotu.
Bardzo lubię ten gatunek mięsa, jednak nie mam doświadczenia w jego przyrządzaniu. Tak czy owak zdobyłam i wzięłam ją na
warsztat. Musiałam pomyśleć, co z nią
zrobić. Wybrałam udziec jagnięcy. Wcale nie tak łatwo sobie z nim poradzić,
chociaż możliwości jest wiele. To raczej mięso chude, które nadaje się do
pieczenia czy grillowania. Można z niego zrobić pieczeń, kotlety, steki. Żadna
jednak z tych opcji mnie nie interesowała. Ważnym tematem była też kwestia,
jakie przyprawy wybrać. Na ogół jagnięcinie wystarcza sól i pieprz, pasują do
nie świeże zioła. Można pokusić się także o połączenie jej z orzechami lub
owocami, szalotką czy anchois. Tu też nie do końca miałam przekonanie. Jesienną porą pożądam smaków orientalnych, od
których zapachu nie można się uwolnić i czuć je w całym domu. Okazało się, że
można jagnięcinę przyprawić dodatkami środkowowschodnimi typu mięta, kmin,
cebula lub też indyjskimi – np. curry. To mi znacznie bardziej odpowiada.
Pomyślałam więc, że może warto pokusić się o danie jednogarnkowe, które będzie
wielowymiarowe w smaku i orientalne poprzez dodatki. Temat przedyskutowałam z
moim kolegą kucharzem, który w pracy na co dzień spotyka kucharzy z krajów
orientalnych, więc zakładałam, że może mi pomóc. Co powiedział? Cytuję:,, Ostre
pomieszanie smaków”. I rzeczywiście smaków
w daniu jest mnóstwo, ale na szczęście wszystkie do siebie pasują. Jeśli
danie jednogarnkowe musiałam zdecydować, co w kwestii warzyw. Tu postawiłam na
słodycz marchwi, zwartą teksturę pasternaku i ciecierzycę. Przystąpiłam do
działania z rozpiską na kartce – w mojej wersji, przyznaję, są to straszne
bazgroły. I jak nabrałam kuchennego rozpędu, tak niespodziewanie i
nieplanowanie znalazła się w nim gałka muszkatołowa. Najpierw ją wrzuciłam,
następnie spojrzałam, że coś dziwnie ciemna jest, dopiero po chwili
zorientowałam się, że w ręku mam nie to opakowanie, które chciałam.
Zdecydowałam jednak poddać się ślepemu losowi i w garnku gałkę zostawiłam, a po
chwili dosypałam zaplanowany cynamon. Źle nie zrobiłam, bo gałka nadała daniu
nieco ostrości, szczęście, że nie wsypałam jej zbyt dużo, dlatego w recepturze
określiłam tę ilość mianem szczypty.
Po głowie
chodziło mi dodać jeszcze trochę dyni, jednak zrezygnowałam z tego
pomysłu, ponieważ tylko ja tu jestem jej zwolennikiem. Może to i dobrze, bo co
za dużo, to niezdrowo.
Tażin
jagnięcy
1kg udźca jagnięcego
1 filiżanka suchej ciecierzycy
1 ząbek czosnku
2 czerwone cebule
2 pasternaki
8 marchewek
1 płaska łyżeczka kminu rzymskiego
1,5 łyżeczki ziaren kolendry Appetita
0,5 łyżeczki cynamonu Appetita
0,5 łyżeczki płatków chili
szczypta gałki muszkatołowej Appetita
2,5 łyżki miodu
1 puszka pomidorów w całości 400g lub jeśli mamy świeże
400g pomidorów dowolnej odmiany i koloru
świeżo mielony czarny pieprz Appetita
sól
oliwa z oliwek
Ciecierzycę gotujemy zgodnie z
przepisem – moczymy ziarna 12 godzin, następnie gotujemy do miękkości, pod
koniec gotowania solimy. Po ugotowaniu odcedzamy. Mięso kroimy w grube kawałki.
Czosnek kroimy w grube plasterki, cebulę w pióra. Marchew i pasternak obieramy
i kroimy w grubą kostkę. Kmin rzymski i kolendrę miażdżymy w moździerzu. Pomidory miksujemy. Do szybkowaru wlewamy
oliwę z oliwek, wkładamy mięso i osmażamy na rumiano. Następnie dodajemy:
czosnek, cebulę, marchew, pasternak, miód, kmin rzymski, kolendrę, cynamon, płatki
chili, gałkę muszkatołową i pieprz. Zamykamy szybkowar i dusimy 15 minut. Po tym
czasie dokonujemy dekompresji szybkowaru, otwieramy i wlewamy pomidory,
wsypujemy ciecierzycę i solimy. Zamykamy szybkowar i dusimy jeszcze 10 minut.
Danie można jeść z pieczywem, kuskusem lub kaszą jęczmienną. Ja wybrałam
ostatni dodatek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz