Słowo ma swoje ograniczenia
- niestety. Ostatnie kulinarne szaleństwa przyniosły mi wiele radości, efekty
smakowe rozmaite, obróbka nowych produktów, która pozwala mi iść coraz dalej w
kulinarny las, a raczej dżunglę. Jagnięcina daje mi ogromne pole do popisu, jak
się okazało fotograficznego także. Miałam wątpliwości co do zamieszczenia
czytanego właśnie przez Was posta. Dlaczego? Ano dlatego, że po raz pierwszy
publikuję coś, czego nie pokazuję w formie efektu finalnego na fotografii. I
znowu pytanie – dlaczego? O ile danie smakuje ciekawie, choć na pewno znajdzie
stuprocentowych przeciwników, o tyle wizualnie jest bardzo słabe. Co właściwie
ugotowałam, jak wygląda i jak smakuje? Zdecydowałam się na połączenie jagnięciny
w formie kotletów ze świeżymi figami, rozmarynem
i kremem balsamicznym
figowym. Dla zaostrzenia lekko smaku
dodałam czerwoną cebulę i typowe przyprawy sól i czarny pieprz. Zestaw
klasyczny i pasujący do siebie. Natomiast co z wyglądem? Pasta figowa z rozmarynem
wygląda dobrze, natomiast po dodaniu i duszeniu z mięsem ciemnieje, bo cukier
zawarty w owocach karmelizuje się. Jakby tego było mało, dodanie figowego kremu balsamicznego powoduje totalne
przyciemnienie i sosu, i mięsa. Podjęłam się skomponowania na talerzu mięsa z
bardzo, bardzo ciemnym sosem z kaszą jaglaną i buraczkami, smakowo wszystko
gra, ale fotogeniczności zero, nawet jeśli postarać się o jakieś specjalne
ułożenie. Zdjęcie absolutnie nie jest w stanie oddać jakości tego dania, a
raczej zniechęci. Zrezygnowałam więc z pokazania ostatecznej wersji. Jak zatem
pokazać niepokazywalne? Mogę opisywać smak słodko - kwaśny z gorzkawą nutą
rozmarynu, skarmelizowany sos o idealnej konsystencji, soczyste mięso, jednak
słowo ma swoje ograniczenia i chyba tylko należy tutaj uruchomić swoją
wyobraźnie lub też po prostu to danie ugotować, by przekonać się jakie jest w
rzeczywistości.
Kotlety
jagnięce w sosie figowym
(wyobraźcie sobie, że tu jest zdjęcie dania :) )
* I tu tak mała dygresja. Czasami podczas zajęć z dziećmi istnieje potrzeba narysowania czegoś na tablicy. Z moim talentem plastycznym kończy się na salwach śmiechu. Dlaczego? Malunki w moim wykonaniu, mało że nie przypominają tego, czym miałyby być, to jeszcze muszę dzieciom powiedzieć np. :,,Wyobraźcie sobie, że to jest krzew bzu, a to okno facjatki, przez które wygląda Ania. A to jest Ania.". I w tym momencie razem z dzieciakami ubawiona jestem do łez. Pocieszam się, że oprócz mnie w szkole wśród nauczycieli jest jeszcze jeden mistrz rysunku o talencie porównywalnym do mojego :) . Wiem to z zaufanego źródła, czyli od dzieci.
4 kotlety jagnięce – 600g
3 gałązki rozmarynu lub łyżeczka suszonego rozmarynu
Appetita
1 czerwona cebula
3 duże figi
80ml kremu balsamicznego figowego
oliwa z oliwek
sól
świeżo mielony czarny pieprz Appetita
Mięso kroimy na 150-gramowe
kotlety. Figi wrzucamy do blendera, liście rozmarynu obieramy z gałązek i
dorzucamy do fig, blendujemy na pastę.
Cebulę siekamy w pióra. Na rozgrzaną patelnię wlewamy oliwę z
oliwek, wkładamy mięso i osmażamy na rumiano, dorzucamy cebulę, dusimy 5 minut
pod przykryciem. Następnie dodajemy pastę figowo-rozmarynową sól i pieprz,
dusimy pod przykryciem 15 minut, w razie potrzeby należy podlać wodą. Na koniec
dodajemy krem balsamiczny, zagotowujemy i jeszcze dusimy kilka minut pod
przykryciem. Proponuję mięso w tej wersji podać z czymś mniej wyrazistym, ja
wybrałam kaszę jaglaną i buraczki,
które łączyły w sobie i słodycz, i kwasowość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz