Po szeregu mięsnych
propozycji czas na deser. Nie byle jaki, a stuprocentowo kojarzący się z
karnawałem - pączki. Tak, to jeden z nielicznych deserów obok jabłecznika i
sernika, który akceptuję i nawet jestem w stanie go przyrządzić. Pączki mają
dla mnie sentymentalną wartość. Dlaczego? Mistrzem w ich wypiekaniu była moja
babcia, która według swojej receptury robiła je tak, że za każdym razem były
idealne i nawet zjedzenie trzech sztuk na raz nie
wydawało mi się barbarzyństwem. Zawsze smakowały i wyglądały równo -
wyśmienicie. Niestety receptury nie zostawiła nikomu i nawet przy największym
wysiłku nie jesteśmy w stanie jej odtworzyć, bo zawsze wychodzi jednak nie to.
Tak czy owak nie rezygnuję, może kiedyś uda mi się choć trochę zbliżyć się do
ideału babcinych pączków. W styczniu napada mnie także szaleństwo faworkowe,
ale tym razem po doświadczeniach z lat ubiegłych, nie podejmę się smażenia
faworków, choć też bardzo je lubię. Zbuntowany tłuszcz, niedający się poskromić,
choć gorący, ostudził mój zapał. Nawet
zastosowanie wszelkich rad, by w trakcie ich smażenia nie kipiał, nie odniosło
skutku. Pozostaje mi obejść się smakiem lub po raz kolejny podjąć próbę i
naprzeklinać się za wszystkie czasy. Może to i sposób na wywalenie z siebie
wszelkich nerwów i frustracji? Pomyślę, w końcu czasami napada człowieka takie
coś, nie wiadomo co, i działa się wtedy pod wpływem chwili. Wracam jednak do
pączków. Ciasto do nich jest raczej tradycyjne, drożdżowe, jednak jako
nadzienie nie wybrałam wcale powideł śliwkowych, a konfiturę z całymi wiśniami.
W sumie początkowo miały być powidła, ale po zejściu do piwnicy i zrobieniu
przeglądu zasobów na regałach, stwierdziłam, że wiśnia akurat bardziej mi
pasuje. Tym bardziej, że konfiturę zrobiłam mało słodką i wyraźnie wyczuwa się w
niej kwasowość i aromat wiśni, a nie gryzącą słodycz.
Polecam takie połączenie,
bo pączki smakowały naprawdę dobrze.
Pączki
(24 sztuki)
650g mąki pszennej tortowej
0,5l mleka
60g cukru
50g masła
40g świeżych drożdży
0,5 łyżeczki soli
4 żółtka
1 cukier wanilinowy Appetita lub
1 laska wanilii
skórka otarta z 1 cytryny
35ml spirytusu
słoiczek konfitury wiśniowej
ok.1,5kg smalcu lub olej do
smażenia
cukier puder trzcinowy
nierafinowany
Przygotowujemy rozczyn z
drożdży rozpuszczonych w letnim mleku, dodajemy 0,5 szkl. mąki i 1 łyżkę cukru.
Mieszamy i pozostawiamy do wyrośnięcia. Pozostałą mąkę przesiewamy do miski i
dodajemy do niej wyrośnięty rozczyn. Wyrabiamy ciasto i odstawiamy do
wyrośnięcia na 30 minut.
Następnie do ciasta dodajemy rozpuszczone masło,
cukier, sól, żółtka, cukier wanilinowy i skórkę otartą z cytryny. Wyrabiamy
ciasto na drugiej prędkości robota, pod koniec wyrabiania wlewamy spirytus i
jeszcze chwilę wyrabiamy.
Przykrywamy miskę i czekamy aż ciasto wyrośnie.
Wyjmujemy ciasto na stolnicę i rozpłaszczamy, dalej szklanką odkrawamy porcje
ciasta i nakładamy po łyżeczce konfitury. Formujemy pączki i czekamy aż
podrosną.
W tym czasie rozgrzewamy tłuszcz. Smażymy pączki po 4-5 minut z
każdej strony. Wykładamy na talerz wyłożony papierem, aby ściekł nadmiar tłuszczu.
Następnie przekładamy na talerz i posypujemy cukrem pudrem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz