Wieprzowina to bardzo
wdzięczne mięso. Można naprawdę wiele z niego przyrządzić i zaryzykuję twierdzenie,
że jest najbardziej lubianym. Jedynie mięso z kurczaka może dorównać mu
popularnością. Nie znam nikogo, kto powiedziałby, że nie lubi mięsa wieprzowego
– no chyba, że rezygnuje z niego z własnej woli, wkraczając na ścieżkę
wegetarianizmu. Już prędzej spotkałam się z opiniami, że ktoś nie przepada za
wołowiną, nie mówiąc już o kaczce, jagnięcinie czy króliku – tu często brakuje uznania.
Zupełnie tego nie rozumiem, bo każdy z tych rodzajów ma swoje zalety w postaci
odmiennego smaku, tekstury czy po prostu możliwości wykorzystania w kuchni. Tak
czy owak na warsztat wzięłam karkówkę, która chyba najszybciej kojarzy się z
grillowaniem w sezonie letnim. Zwykle
marynuje się ją i po prostu wrzuca na ruszt. Można także usmażyć sobie z niej
kotlety. Ze względu na ilość tłuszczu znacznie trudniej ją przesuszyć niż
schab, co jest niewątpliwą zaletą. Z racji kontynuacji cyklu o pieczeniach, ja
karkówkę upiekłam, a i zadbałam o jak najlepsze dodatki. Na początek wybrałam wino do marynaty –
postawiłam na mój ulubiony Malbec. Swoje korzenie ma we Francji, jednak obecnie
wina z tego szczepu pochodzą głównie z Argentyny, gdzie uprawia się go
najwięcej. Wino tego typu jest bardzo ciemne z fioletowymi refleksami, w smaku bardzo
wyraziste, dość często wyczuwalna jest śliwka i dym. Zaryzykuję twierdzenie, że
to raczej ciężkie wino i nie chodzi mi tu o zawartość alkoholu. Tak czy owak
udało mi się zarazić sporo osób miłością do Malbeca. Zaznaczam jednak, że to
nie najtańsze wino. Idąc tropem dymnych i śliwkowych aromatów, sięgnęłam dalej
po wędzoną śliwkę, którą w końcu udało mi się kupić w okresie przedświątecznym,
a powiem szczerze, że nie tak łatwo ją trafić. Nie chciałam szaleć zanadto z udziwnieniami,
dlatego w kwestii przypraw pozostał tradycyjny majeranek, cebula, czosnek i
miks, który nazywam przyprawą myśliwską. Powstała bardzo ciemna i dość mocna w smaku marynata, natomiast same
śliwki mocno obtoczyłam w majeranku i upchałam do wnętrza karkówki. W sumie
ładnie to wygląda po pokrojeniu mięsa na plastry.
Okazało się, że tak
przyrządzona karkówka bardzo zasmakowała panom, choć ze względu na ilość owoców
obstawiałabym, że to raczej panie będą ją zachwalać. Chyba jednak zaważył tutaj
fakt, że to po prostu karkówka, więc mięso o wyższej zawartości kalorii, a to
hasło spędza wielu kobietom sen z powiek. Tak jak w przypadku schabu, polecam
pieczenie mięsa długo w niskiej temperaturze – i chyba nie ma już potrzeby
tłumaczyć dlaczego – odsyłam po prostu do wcześniejszego posta.
Długo
pieczona karkówka
2kg karkówki
20szt. wędzonych śliwek
1 paczka majeranku Appetita
1 czerwona cebula
2 białe cebule
2 duże ząbki czosnku
2 łyżki przyprawy myśliwskiej – receptura na nią tutaj
75ml oliwy z oliwek
1/2szkl. wina Malbec
sól
świeżo mielony czarny pieprz Appetita
Karkówkę płuczemy i osuszamy.
Nacieramy solą i świeżo mielonym czarnym pieprzem. Śliwki obtaczamy w
majeranku, robimy nożem zagłębienia w mięsie i upychamy w nie owoce. Cebule,
czosnek, przyprawę myśliwską, oliwę i wino blenderujemy.
Mięso wkładamy do
rękawa do pieczenia, następnie wlewamy marynatę i dokładnie obtaczamy nią mięso.
Odstawiamy na noc do lodówki. Następnego dnia wyjmujemy mięso z lodówki i
czekamy, aż osiągnie temperaturę pokojową. Piekarnik rozgrzewamy do 120 stopni,
mięso w rękawie układamy w naczyniu żaroodpornym, wkładamy do nagrzanego
piekarnika i pieczemy 3 godziny. Po tym czasie mięso wyjmujemy, okrywamy lnianą
ścierką i czekamy jeszcze 10 minut, aby odpoczęło. Następnie wyjmujemy karkówkę
z rękawa i kroimy na porcje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz