poniedziałek, 24 listopada 2014

W kierunku świąt…



W tym roku wyjątkowo szybko poczułam magię świąt. Powodem tego jest perspektywa sporej ilości wolnych dni i może wreszcie uda mi się trochę odpocząć. Nigdy nie poddawałam się szaleństwu komponowania świątecznego menu pod koniec listopada, mimo że koleżanki i koledzy blogerzy już od tego momentu wpisują receptury na świąteczne specjały.  Tym razem w szaleństwo bożonarodzeniowe wpisuję się i ja, zaczynając od moich ulubionych śledzi. Zwykle przygotowuję 3 – 4 rodzaje i tak aż do Sylwestra ich wystarcza. Postanowiłam zrobić ze śledzi coś, na co potrzebne jest trochę czasu. Zaczynamy więc od zamarynowania śledzi. Bardzo lubię połączenie papryki, gorczycy, kminku, cebuli i czarnego pieprzu w daniach mięsnych, dlaczego więc takiej mieszanki nie zastosować w daniu rybnym? Zaczynamy więc od pomieszania tych przypraw, a następnie przygotowuję dość słodką zalewę na bazie białego octu winnego, który jest o wiele smaczniejszy niż zwykły spirytusowy. Nie jestem zwolennikiem marynat, jednak tu konieczna jest początkowa obróbka śledzi, aby nadać im bogatego smaku, a nie pozostawić ich tylko w soli. Miała powstać całkowita kompozycja, dlatego wykorzystałam tradycyjne połączenie, które dobrze pasuje ze śledziami. Jako podstawę sałatki wybrałam ziemniaki, cebulę, ale i chrupiący seler naciowy, aby zróżnicować nieco tekstury. Nie robiłam tym razem żadnego sosu ani dressingu, ale wykorzystałam olej lniany, który jest lekko goryczkowy, ale bardzo smaczny i zdrowy. Jakoś tak olej lniany kojarzy mi się z wschodnimi rejonami Polski, bo to stamtąd – z Lubelszczyzny -  moja teściowa w prezencie przywiozła mi kiedyś właśnie olej lniany, który bardzo mi zasmakował. Chociaż znałam go dużo wcześniej, bo w czasie studiów, kiedy mieszkałam u wuja, który pochodzi właśnie z terenów wschodnich, często słuchałam opowieści jak pyszne są ziemniaki polane właśnie tym tłuszczem. I tak postanowiłam w końcu spróbować tego smakowitego połączeniu w kompozycji, która może być, myślę, świetną propozycją na zbliżające się bożonarodzeniowe święta. 



Jako że danie mocno osadzone jest w tradycyjnej kuchni, postanowiłam wszystko podać w pięknych naczyniach, które przywiozłam w tym roku z wczasów w Ustce. Zakupu dokonałam w sklepie, o którego istnieniu nie miałam pojęcia, bo byłam przekonana, że już nie istnieje, mianowicie w słupskiej Cepeilii. 



Można tam stracić głowę na widok tak cudnej ceramiki i wyjść z zupełnie pustym portfelem. Przy okazji tworzenia świątecznego menu, kompletuję prezenty i nabywam dekoracje. Pierwszy wybór padł na takiego oto puchatego bałwanka.



             
Marynowane śledzie po myśliwsku na sałatce ziemniaczanej z olejem lnianym


6 marynowanych matiasów
4 ziemniaki – polecam odmianę Bila, która nie klei się – tu ukłon w kierunku kolegi Michała, u którego zaopatruję się w rozmaite i smaczne ziemniaki właśnie, bo naprawdę dobrze doradza i wie co sprzedaje  
1 mała biała cebula
3 gałązki selera naciowego
sól
świeżo mielony kolorowy pieprz Appetita



Zalewa do śledzi
100 ml białego octu winnego 7% Monini
200 ml cukru 
300 ml wody
2 łyżki mieszanki przyprawy myśliwskiej*
*Przyprawa myśliwska do zalewy



suszona słodka papryka w płatkach
gorczyca Appetita
suszona cebula
kminek cały Appetita
świeżo mielony czarny pieprz Appetita



Przyprawę możemy mieszać w dowolnych proporcjach, w zależności od upodobań smakowych. Ja mieszam równą ilość papryki, gorczycy, cebuli i kminku, natomiast najmniej dodaję czarnego pieprzu. Można też przyprawy zblendować.
Śledzie płuczemy i 0,5 godziny moczymy w wodzie. Po tym czasie osuszamy i kroimy na 2-centymetrowe kawałki. Do garnka wlewamy wodę i ocet, dosypujemy cukier, zagotowujemy. Dodajemy przyprawę myśliwską, mieszamy i studzimy. Śledzi układamy w słoiku i zalewamy zimną zalewą. Odstawiamy na minimum 2-3 dni.
Ziemniaki obieramy i gotujemy na parze do miękkości, lekko solimy. Ziemniaki studzimy i kroimy w kostkę, cebulkę drobno siekamy, seler naciowy kroimy w cienkie plasterki. Przyprawiamy kolorowym pieprzem, wlewamy olej lniany i mieszamy. W miseczce układamy na spód sałatkę ziemniaczaną, a na niej marynowane śledzie. Całość skrapiamy dodatkową łyżką oleju lnianego. Odstawiamy do lodówki na 2 godziny, żeby smaki połączyły się.    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz