Pojawienie się dyni oznacza
dla mnie początek jesieni. Wcale nie smuci mnie odejście lata, bo jesień też
jest piękna. A co z tą dynią? Jak co roku targujemy się w domu o nią. Dlaczego?
Jedni ją lubią, inni nie bardzo. Już od kilku dni, wracając z pracy,
przejeżdżałam obok domu Pani Dyni (tak nazywamy osobę, od której kupujemy)i z
radością przyglądałam się przybywającym w ogrodzie dyniom. W końcu znalazłam chwilę,
by zatrzymać się i zakupić dwie sztuki, co niekoniecznie ucieszyło moich
domowników. Sama dynia wcale nie jest smaczna, dopiero w połączeniu z wybranymi
dodatkami nabiera smaku. W zupie lubię łączyć ją z orientalnymi dodatkami:
imbirem, kolendrą, kminem rzymskim lub też zupełnie swojskimi: czosnkiem, pestkami
dyni, olejem dyniowym.
Wcześniej ugotowałam dwa rodzaje zupy dyniowej:
Teraz przyszedł czas na
kolejne podejście do tego dania. Zdecydowałam się w końcu jako bazę wybrać pieczoną
dynię.
I powiem, że warto było wydłużyć czas gotowania, bo pieczenie jej z
tymiankiem i oliwą nadało jej wielowymiarowego smaku. Ponownie wykorzystałam patent
mojego kolegi Rafała Niewiarowskiego, żeby efekt ostateczny był jeszcze
bardziej dyniowy. Na czym on polega? Na suchej patelni prażę pestki dyni, aż
staną się chrupiące i wsypuję je do zupy przed podaniem, a jako dodatkowe dosmaczanie
wykorzystuję olej dyniowy, który ma bardzo przyjemny smak i piękny jesienny
kolor. Polecam ten marki Semco z
dwóch powodów – po pierwsze jest bardzo dobrej jakości, po drugie jako że używa
się go do doprawiania i spożywa tylko na zimno, cieszy mnie fakt, że wlewany
jest do małych buteleczek. Zdążymy więc go zużyć, nim się popsuje lub straci
smak. Kolejną nowością było dorzucenie w formie przyprawy startego sera Szafir, który, jak się okazało,
świetnie pasuje z dynią. Tym którzy lubią pochrupać, proponuję podać jako dodatek
niewielki kawałek solonego, świeżo upieczonego ciasta francuskiego – ja tak
zrobiłam. Efekt zadowolił mnie i moich domowników, mimo że nie przepadają za
zupą dyniową. A sama dynia przecież znaczy, że już mamy jesień w niezwykłych
barwach.
Zupa
dyniowa
1,2 dyni
kilka gałązek tymianku lub płaska łyżka suszonego Appetita
sól morska
świeżo mielony czarny pieprz Appetita
oliwa z oliwek
1 średnia żółta cukinia
1 por
2 białe cebule
3 ząbki czosnku
1 szklanka pełnotłustego mleka
1l bulionu warzywnego lub drobiowego
0,5 łyżeczki gałki muszkatołowej Appetita
Do podania:
olej dyniowy Semco
6 łyżek pestek dyni
tarty ser Szafir
Dynię obieramy i kroimy na
małe kawałki, układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Gałązki
tymianku obieramy i listkami posypujemy dynię, przyprawiamy solą morską i
świeżo mielonym czarnym pieprzem. Całość skrapiamy oliwą z oliwek.
Pieczemy 30
minut piekarniku nagrzanym na 200
stopni. Cebulę i czosnek kroimy w plasterki, por na kawałki, cukinię w kostkę.
Do rozgrzanego garnka wlewamy odrobinę oliwy z oliwek i przesmażamy cebulę,
czosnek i por, dorzucamy cukinię. Przyprawiamy odrobiną soli i świeżo mielonym
czarnym pieprzem. Mieszamy i zalewamy
bulionem. Gotujemy pod przykryciem 20 minut. Upieczoną dynię studzimy i blendujemy
razem z pozostałą częścią zupy.
Dolewamy mleko i chwilę jeszcze blendujemy,
tak aby dokładnie wymieszać zupę. Na koniec dodajemy gałkę muszkatołową i
zagotowujemy.
Pestki dyni prażymy na suchej patelni aż lekko zrumienią
się i będą chrupiące.
Do miseczek wlewamy zupę, posypujemy pestkami dyni i serem
Szafir, skrapiamy każdą porcję łyżką oliwy dyniowej.
*Można także podać zupę z upieczonym z odrobiną soli
ciastem francuskim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz