środa, 28 grudnia 2011

Karnawałowo i konkursowo…

Pasja kulinarna graniczy u mnie z obsesją. Poświąteczne lenistwo powoli mija i myślę nad menu sylwestrowym. Coś mi już świta, ale nie mam jeszcze kompletnej wizji. Choć czasu coraz mniej, a i zakupy też trzeba zrobić. Na dodatek od jakiegoś czasu angażuję się w rozmaite konkursy kulinarne. Oczywiście z różnym skutkiem, bo raz się wygrywa innym razem działanie pozostaje bez echa. Z rzeczy przyjemnych – odniosłam ostatnio sukces w konkursie dotyczącym win alzackich, gdzie trzeba było dopasować swoje autorskie danie do jednego z typowych win Alzacji. I tak grillowana górka cielęca według mnie świetnie pasuje z alzackim gewurztraminerem, z czym zgadzało się jury konkursowe przyznając mi 3.miejsce. Przepis na to danie znajduje się w starszych postach, polecam więc wypróbować.  Natomiast konkurs rozpisany przez pismo Food and Friends nie był tym, w którym udało mi się coś zdziałać, mimo że danie jakie przygotowałam wydawało mi się ciekawą propozycją. Nie zrażam się jednak wcale i w konkursach brać udział nadal będę, bo i to przyjemne, i ciekawe, i motywuje do poszukiwań i próbowania nowych połączeń smakowych oraz zmusza do wytężonej jeszcze bardziej pracy. I mimo że  danie nie zostało nagrodzone prezentuję je, bo zajęło mi sporo czasu i pracy też wcale nie było mało. Może jako karnawałowa propozycja Wam się przyda. Zapraszam i życzę smacznego.
Piersi z kurczaka w sosie cytrusowo-Martini z marynowanmi w Martini pomarańczami podane z duszonymi ziemniakami i glazurowanymi buraczkami


Kurczak
4 pojedyncze piersi z kurczaka (filety)
sok z połowy limonki
sok z 1,5 pomarańczy
1 łyżka soku z cytryny
2 łyżeczki czerwonego pieprzu w ziarnach
0,5 łyżeczki grubej soli morskiej
2 łyżki oliwy z oliwek
Marynowane pomarańcze
5 plastrów pomarańczy o grubości 0,5cm
70ml słodkiego Martini
Duszone ziemniaki
7 ziemniaków
1 ząbek czosnku
2 małe białe cebule
1 łyżka oliwy z oliwek
1 łyżka masła
1 łyżeczka suszonego rozmarynu
1/3 łyżeczki świeżo startej gałki muszkatołowej
sól
Glazurowane buraczki
3 małe buraczki
2 łyżeczki cukru moscavado
3 łyżki octu balsamicznego
1 łyżka masła
1 łyżka wiórków sera pecorino
kolorowy pieprz
sól


Kurczak:
Sok z limonki, pomarańczy i cytryny mieszamy. Dodajemy oliwę, sól i rozdrobniony w moździerzu czerwony pieprz. Wlewamy do shakera i wstrząsamy, by powstała emulsja. Tak przygotowaną marynatą zalewamy ułożone w naczyniu piersi z kurczaka, przykrywamy i zostawiamy w lodówce na 12 godzin. Po tym czasie na patelni grillowej rozgrzewamy oliwę z oliwek i smażymy piersi z kurczaka. W trakcie smażenia kilkakrotnie smarujemy marynatą, tak by całą zużyć. Następnie zdejmujemy z patelni mięso i zalewamy winem Martini, w którym marynowały się plastry pomarańczy. Zagotowujemy i redukujemy sos. Mięso podajemy polane sosem.


Marynowane pomarańcze:
Plastry pomarańczy układamy w naczyniu jeden na drugim i zalewamy winem. Przykrywamy i pozostawiamy w lodówce na 12 godzin. Po tym czasie pomarańcze wyjmujemy i obieramy ze skóry. Przekładamy nimi usmażone mięso, wkładając połówki plastrów pomarańczy w nacięcia na piersi z kurczaka.
Duszone ziemniaki:
Ziemniaki obieramy i kroimy na półcentymetrowe plastry. Czosnek kroimy na cienkie plasterki. Cebulę kroimy na pół plasterki. Na patelni rozgrzewamy masło i oliwę wkładamy czosnek i cebulę, podsmażamy. Następnie dodajemy ziemniaki. Doprawiamy solą, rozmarynem i gałką muszkatołową. Mieszamy. Dusimy pod przykryciem 15 minut.
Glazurowane buraczki:
Masło rozpuszczamy na patelni i podsmażamy na nim pokrojone na cienkie plasterki buraczki, muszą pozostać chrupiące. Po 10 minutach dodajemy cukier muscavado, ocet balsamiczny, sól i świeżo zmielony kolorowy pieprz. Mieszamy składniki i smażymy, aż płyn zgęstnieje i oblepi plastry buraczków – około 5 minut. Na talerzu przekładamy buraczki cienkimi wiórkami sera pecorino.



wtorek, 13 grudnia 2011

Świąteczne zapachy…

Muszę przyznać, że świąteczna gorączka jeszcze mnie nie opanowała. Nie zaplanowałam jeszcze świątecznego menu ani jakoś specjalnie nie zabrałam się za porządki. Jedyne co zrobiłam, to zakupiłam prezenty dla bliskich i zabrałam dzisiaj moich uczniów na Opowieść wigilijną do teatru. No i zaplanowałam na jutro pieczenie ze szkolną dzieciarnią ciastek na świąteczny kiermasz. I to by było na tyle. Oglądam różne gazety i blogi, ale jakoś nie poddaję się atmosferze. Tylko czytanie o świątecznych daniach przywodzi mi na myśl rozmaite zapachy. Spośród kulinarnych ze świętami najbardziej kojarzą mi się aromaty pomarańczy,


 cynamonu i goździków – czy ogólnie pierniczkowy. Z przyrodniczych tylko choinkowy zapach oddaje świąteczną atmosferę. Tak więc nie przejmując się świętami, przyrządzam polędwiczki wieprzowe duszone w pomarańczach i może ich zapach zbliży mnie do Bożego Narodzenia.
Polędwiczki duszone w pomarańczach


0,5 kg polędwiczek wieprzowych
4 drobno posiekane czerwone cebule
mandarynki odcedzone z 1 puszki
 0,5 szkl. świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy
0,5szkl. bulionu z kurczaka lub warzywnego
0,5 łyżeczki suszonej szałwii
0,5 łyżeczki suszonego tymianku
2 łyżki oliwy
sól z dodatkiem alg


 czarny pieprz
1 łyżka octu z czerwonego wina
Polędwicę dzielimy na 3 kawałki i przyprawiamy ją solą i pieprzem. Smażymy ze wszystkich stron na rozgrzanej oliwie na złoty kolor.  Przekładamy mięso na talerz. Na patelnię wsypujemy cebulę i smażymy do miękkości. Dodajemy ocet, mandarynki, sok, bulion, szałwię i tymianek. Doprowadzamy wszystko do wrzenia. Dokładamy mięso i dusimy pod przykryciem 10 minut. Po tym czasie odkrywamy patelnię i gotujemy aż sos zgęstnieje. Podajemy polędwicę z ułożonymi na wierzchu owocami i polaną sosem.



czwartek, 1 grudnia 2011

Poznańsko pyra na nowo odkryto…

Wielkopolska z pyr słynie. Nie bez powodu zwą nasz region Pyrlandią. Mało kto tutaj nie lubi ziemniaków. Bez nich nie może obyć się żaden obiad. Jeśli kluski, to tylko na pyrach gotowanych lub surowych. Co jednak, jeśli nie przepadam za ziemniakami z wody jak to ostatnio przeczytałam w jednym z restauracyjnych menu? Domownicy lubią je, więc musiałam wypracować jakiś kompromis. Nigdy nie przyrządzałam puree, więc pokusa była duża, zwłaszcza, że w ręce wpadł mi stary magazyn Kuchnia (9/2008), a w nim znalazłam bardzo ciekawe przepisy właśnie na to danie. A jak szaleć, to bez kasku, tak więc zdecydowałam się na dwie propozycje. I okazało  się, że pyra to nie byle co. Powstały zaskakująco pyszne i mogące zadowolić naprawdę wybrednych smakoszy puree. Pierwsza wersja jest z mlekiem i gałką muszkatołową, druga zaś z oliwą i czosnkiem.


Obie proste w wykonaniu, ale wyraziste w smaku, puszyste i muszę przyznać naprawdę smaczne. I tym sposobem pyrę odkryłam na nowo.


Puree z mlekiem i gałką muszkatołową
70dag ziemniaków
1 łyżeczka soli
1 cebula
50g masła
200ml mleka
świeżo starta gałka muszkatołowa
Ziemniaki obieramy, płuczemy, kroimy na ćwiartki, wkładamy do osolonego wrzątku i gotujemy 20 minut. W tym czasie cebule obieramy i kroimy na cienkie paski. W rondlu roztapiamy masło i przesmażamy cebulkę na złoty kolor. Mleko zagotowujemy. Ugotowane ziemniaki odcedzamy i odparowujemy, przepuszczamy przez praskę. Wlewamy gorące mleko i dokładnie mieszamy, najpierw łyżką, a później trzepaczką. Dodajemy gałkę, przecedzone masło od smażenia cebuli i posypujemy cebulą.
Puree z oliwą i czosnkiem
70dag ziemniaków
oliwa
sól
1 cebula
4 ząbki czosnku
Ziemniaki obieramy, płuczemy, kroimy na ćwiartki, wkładamy do osolonego wrzątku i gotujemy 20 minut. Odcedzamy, zachowując kilka łyżek wody. Ziemniaki ugniatamy na gładką masę, dodając po trochu płynu z gotowania. Na patelni rozgrzewamy oliwę, dodajemy pokrojoną w plasterki cebulę. Gdy się zeszkli, dodajemy posiekany czosnek. Zrumieniamy. Dodajemy wszystko do puree. Starannie mieszamy. Krążki cebuli możemy zostawić do dekoracji.