wtorek, 22 października 2013

Kocham kuchnię węgierską…



Zachwyciła mnie, zauroczyła i porwała całkowicie – kuchnia węgierska. Niby proste i nieskomplikowane dania na bazie typowych i podobnych do kuchni polskiej składnikach: pomidorach, papryce, wołowinie, wieprzowinie, cebuli, smalcu, jednak bogactwo smaków i aromatów uwodzi, być może to zasługa techniki jaką trzeba dysponować, by je ugotować. Zaczęliśmy przystawkami w formie sałatek – Pan Przemek z żoną oraz dwie siostry – Monika i Sylwia przyrządzili cudeńka. 





Dalej konkretna zupa – fasolowa a la Jokai – niby podobna do naszej polskiej, ale technika przyrządzania i brak ziemniaków powoduje znaczące różnice w smaku. Polecam wypróbować zwłaszcza teraz, kiedy za oknem robi się zimno i szukamy czegoś, co rozgrzewa. 




Obżarstwu nie było końca – daniem głównym był paprykarz z kurczaka z kluskami kładzionymi. Muszę przyznać, że ta propozycja robi ostatnio furorę. Dlaczego? Koleżanka z pracy ugotowała go trzy razy pod rząd dla swoich imieninowych gości. Natomiast karczma Cykada w Chlastawie podczas dnia otwartego serwowała paprykarz swoim gościom – oczywiście wszyscy przekonani byli, że to gulasz. Oczywiście szybko wyprowadzałam ludzi z błędu, bo to przecież zupełnie co innego. 




W ogóle zafascynowana tym miejscem postanowiłam sobie, że zrobię o nim odrębny wpis, bo rzeczywiście warto się tam wybrać z wielu względów – na pierwszym miejscu oczywiście kuchnia, a dalej piękny wystrój, malownicza okolica i niesamowicie sympatyczna właścicielka Pani Teresa i cała jej kadra. Wracam szybko jednak do naszych warsztatów – oczywiście całe spotkanie kończył deser – tym razem wybraliśmy naleśniki Gundela z farszem bakaliowym i gorącym sosem czekoladowym. Co ciekawe sam Gundel – przywędrował z Bawarii i to on i jego rodzina stworzyli podstawy węgierskiej gastrofilozofii i gastroestetyki. 




Cały warsztatowy zestaw był tym razem wyzwaniem dla naszego partnera Mine Wine. Dlaczego? Bo jak tu podać dania węgierskie bez wina węgierskiego? Łukasz Wojciechowski oczywiście wybrnął z tej trudnej sytuacji i zaproponował węgierskie czerwone wino  Petreny  Big Band – 2007, a dalej alzackie białe - Ruhlmann – pinot gris 2012. Muszę przyznać, że oba wina smakowały naszym uczestnikom bardzo. Tym razem mieliśmy niespodziankę dla jednej z uczestniczek, która obchodziła urodziny – i chyba udało nam się ją zaskoczyć.




Jak zwykle mieliśmy mocne wsparcie od naszych partnerów: Monini, Mine Wine, Ole !, Appetita, Jan Niezbędny, Teekane. Serdecznie wszystkim dziękujemy!
Relację foto tradycyjnie przygotowuje Roman Lipigórski – również dziękujemy, bo to trudna praca z takimi niepokornymi obiektami do fotografowania jak my.
Cieszy nas również obecność przedstawicieli mediów. Tym razem odwiedził nas Piotr Michalak z portalu http://wrzesnia.naszemiasto.pl/ ze swoim przesympatycznym synem Mieszkiem, który nie szczędzi nam konstruktywnej krytyki.
Jak zwykle pracowaliśmy wspólnie z Wojciechem Grześkowiakiem i Tomaszem Kukulskim – dzięki Chłopaki.




Kolejne warsztaty jak zwykle w restauracji Pieprz i Sól we Wrześni 6.11. godz. 18.00 to gotowanie dań kuchni portugalskiej – menu mam już opracowane, zapewniam, że nie było to wcale takie łatwe.
Serdecznie zapraszam – zapisy jak zwykle pod numerem telefonu 609629779.

2 komentarze:

  1. Bardzo dobre sprawozdanie z warsztatów. Jak Kasia napisała było bardzo pysznie,aromatycznie, a z takimi uczestnikami niezwykle sympatycznie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Mistrz opanowania i precyzyjnego przyrządzania dań - Pan Przemek - dziękujemy za ocenę :)

    OdpowiedzUsuń