Nareszcie jest, już przyszła
i rozgościła się na dobre – jesień. Lubię ją, bo minął szał prac ogrodowych,
które letnią porą bardzo mnie absorbują i pochłaniają sporo czasu. Kończy się sezon
przygotowywania przetworów, a półki w spiżarni i piwnicy uginają się pod
ciężarem soków, przecierów, konfitur i sałatek. Na parapetach zaroiło się od
wysadzonych z ogrodu ziół, a w kuchni unosi się ich delikatny zapach. Robi się
spokojnie, a popołudnia jakoś tak stały się dłuższe. Mogę nadrobić zaległości
czytelnicze, posłuchać ulubionych płyt, skupiając się na każdym dźwięku,
zwłaszcza, gdy z głośnika sączy się
leniwie jazz i leniwie rozsmakowywać się w herbatach przywiezionych z
wakacyjnych podróży. Patrzę przez okno i obserwuję żółto – pomarańczowe drzewa,
brązowawą trawę i goniące się między gałęziami sroki. Zakładam kurtkę i
wychodzę chłonąć chłodne powiewy jesiennego wiatru i pospacerować. Robi się
zimno, coraz zimniej. Wracam i myślę o czymś, co rozgrzewa. Na myśl przychodzi
mi miska gorącej zupy. Zainspirowana kolorystyką drzew szukam podobnego
składnika. Jest. Czerwona soczewica, a właściwie pomarańczowa odróżnia się
pośród woreczków z jasną fasolką, białym ryżem i czerwoną fasolą. Tak, to jest
to czego szukałam – kojarzy mi się z radością i słońcem. Niby nic
nadzwyczajnego, bo soczewica od dawien dawna uchodziła za pokarm dla ubogich,
na przykład w starożytnym Rzymie, Grecji czy Egipcie. Wartość smakowa i
odżywcza jej jest jednak nie do przecenienia. Stąd też dania z soczewicą
polecane są szczególnie dla osób pracujących fizycznie, prowadzących bardzo
aktywny tryb życia i sportowców. Nie byłabym sobą, gdybym nie uszlachetniła
jakoś tego zwykłego warzywa. Przeglądam zestaw przypraw i wpada mi w rękę
maleńkie pudełeczko z wyraźnie pomarańczowymi niteczkami – szafran, to jest to
czego mi potrzeba. Jedna z najdroższych przypraw świata w połączeniu z pokarmem
ubogich – zapowiada się nieźle. Trochę tradycyjnych warzyw na wywar, śmietana,
sól i pieprz i mam już projekt na jesienną rozgrzewającą zupę, do której podam
świeżo pieczony pszenny chleb z suszonymi morelami i płatkami orkiszowymi.
Zupa soczewicowo – szafranowa
Składniki na wywar:
2,5l wody
3 duże marchwie
1 pietruszka
0,5 selera
1 cebula przekrojona na pół
1 zmiażdżony nieobrany ząbek
czosnku
natka pietruszki i selera – po
pęczku –
zostawiamy
całe liście
sól morska
2 liście laurowe
5 ziaren czarnego pieprzu
4 ziarna ziela angielskiego
3 gałązki świeżego tymianku
Wodę wlewamy do garnka,
dodajemy wszystkie warzywa. Zagotowujemy i dodajemy przyprawy. Gotujemy
godzinę. Po tym czasie odcedzamy i zostawiamy czysty wywar warzywny.
Pozostałe składniki zupy:
200g czerwonej soczewicy
4 marchewki
200ml śmietany kremówki w
temperaturze pokojowej
0,5 łyżeczki szafranu
starty grubo parmezan – 1 łyżka
na porcję
oliwa z marynowania suszonych
pomidorów – 1 łyżka na porcję
sól morska
świeżo mielony czarny pieprz
Teraz zagotowujemy wywar i
dodajemy do niego opłukaną soczewicę, pokrojoną w kostkę marchew. Gotujemy
około 30 minut, aż marchew będzie miękka, a soczewica prawie rozgotowana. Dolewamy
śmietanę, mieszamy i zagotowujemy. Na koniec wsypujemy szafran i doprawiamy
solą oraz świeżo mielonym czarnym pieprzem. Nie gotujemy już, tylko mieszamy.
Wlewamy na miski, posypujemy parmezanem i skrapiamy oliwą, w której marynowane
były suszone pomidory.