Do sezonu na świeże, prawdzie, ogrodowe pomidory niestety jeszcze daleko. Teraz z satysfakcją obserwuję rosnące sadzonki rozmaitych odmian, które czekają na wysadzenie do ogrodu. Cieszy mnie ta różnorodność – od pomidorów koktailowych, czereśniowych, przez malinowe, żółte w kształcie gruszek, żółte gronowe, do San Morzano przeznaczonych do suszenia i nadających się świetnie do przyrządzania sosów. Smak takich warzyw jest nie do przecenienia. Sam zapach roślin wręcz odurzający. A teraz? Te, które kupuję wyglądają jak pomidor daleko im jednak do prawdziwego smaku. Wolę więc podpierać się suszonymi. Są bardzo aromatyczne i świetnie nadają się do kanapek
czy farszów do mięs. Najlepsze jednak są proste rozwiązania, tak więc świeże pieczywo łączę po prostu właśnie z drobno krojonymi pomidorkami i oliwą, w której są zamarynowane. Taki maczany chlebek w oliwie smakuje wyśmienicie.
Kiedy więc natrafiłam w kwietniowej Kuchni na przepis na paluchy pomidorowe, nie wahałam się ani chwili. Mam teraz dużo wolnego czasu, dlatego kuszą mnie takie receptury, na które nie zdecydowałabym się tak szybko, chodząc do pracy.
Paluchy pomidorowe
1 słoik suszonych pomidorów w oliwie (360g)
90dag mąki pszennej
20dag zakwasu pszennego lub żytniego (ja wybrałam żytni)
500ml wody
50ml oliwy z pomidorków
2dag soli
2dag świeżych drożdży
mąka żytnia i mąka kukurydziana do posypania
Mieszamy wszystkie składniki ciasta (oprócz mąki żytniej i kukurydzianej), dodajemy posiekane pomidorki i oliwę. Zagniatamy ciasto (można wyrobić robotem 5 minut). Przykrywamy, odstawiamy do wyrośnięcia – trwa to około 2 godzin. Po tym czasie zagniatamy ciasto. Dzielimy je na trzy części i każdą z nich jeszcze na trzy. Formujemy wałki, rozciągamy na paski długości blachy i skręcamy ze sobą po trzy (tak jest w oryginale – ja zrobiłam warkocze takie jak przy chałce). Układamy paluchy na blasze i posypujemy cienką warstwą mąką żytnią i kukurydzianą. Czekamy 20-30 minut, aby jeszcze raz wyrosły.
Pieczemy 30 minut w piecu nagrzanym do 230 stopni (wnętrze piekarnika spryskujemy wodą lub stawiamy na dole naczynie z wodą, aby w trakcie pieczenia uwalniała się para).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz