poniedziałek, 27 czerwca 2011

A może rybka na obiad…?

Dania z ryb raczej rzadko pojawiają się na polskich stołach. Są tego dwa powody. Po pierwsze wysoka cena ryb, po drugie słaba dostępność świeżego produktu. Trudno nazwać rybą mrożonkę, która w 50-60% składa się z wody, gdyż w nazwie zafunkcjonowało określenie ,,produkt głęboko mrożony”. Oj, ta głębokość musiała być rzeczywiście przepastna skoro ryby w rybie pozostaje jakieś 40 %. I ten ohydny proces smażenia, kiedy na patelni pojawia się nam mnóstwo wody, którą trudno odparować, a jeśli już uda nam się to zrobić, to wtedy mięsa rybiego nie można odkleić od patelni. Wstrętne i zniechęcające, przyznaje wielokrotnie opanowywała mnie wtedy furia i wszystko leciało do kosza. Znalazłam w końcu dwie możliwości, by dostać świeżutką rybę. Pierwsza wersja to poszukać znajomego rybaka w Powidzu, który sprzeda nam najwyższej jakości produkt. Druga to zakupy w jednym z marketów,  który w końcu odważył się mieć w asortymencie świeże ryby (sprawdziłam są naprawdę świeże). Zakupiłam więc pstrągi. Co dalej? Spacer po ogrodzie i kombinacje, co da się już teraz zebrać. I tak wybrałam: rukolę, zielony groszek, małe cebulki i garść świeżych ziół japońskich. W lodówce klasyczny zapas suszonych pomidorków  w oliwie, których nie zawahałam się użyć. Co powstało? Faszerowany pstrąg podany z makaronem w zielonym sosie groszkowo-ziołowym. I jeszcze jedno, konia z rzędem temu, kto mi powie, co to za zioła.
Na opakowaniu siewu nie podano składu, więc do teraz jest on dla mnie zagadką. Najważniejsze, że te zielone rośliny smakują wyśmienicie.
Pstrągi faszerowane
2 pstrągi
4 połówki suszonych pomidorków w oliwie
1 pęczek rukoli
1 cebula
sól, pieprz
oliwa do smażenia
Pstrągi oczyszczamy, odcinamy płetwy, głowy. Nacieramy solą i pieprzem. W brzuchy wkładamy po dwie ćwiartki cebuli, pęczek rukoli i po dwie połówki suszonych pomidorków (można dolać po łyżce oliwy z pomidorków). Spinamy mięso i smażymy na patelni po 10 minut z każdej strony.
Zielony sos groszkowo-ziołowy
duży pęczek rukoli
duży pęczek japońskich ziół
kubek zielonego groszku
3 białe cebulki
śmietana – 18% - 1 kubek
sól, pieprz
oliwa z oliwek do smażenia
pół kubka wody i duża łyżka mąki do zrobienia ,,poklepki” (mieszamy razem i zalewamy gotowy sos, by zagęścić całość)
Rozgrzewamy w garnku oliwę wrzucamy posiekaną grubo cebulę i smażymy, ale nie rumienimy. Wrzucamy groszek. Przyprawiamy solą i pieprzem, dusimy. Gdy groszek jest prawie miękki dodajemy posiekane zioła i rukolę. Znowu chwilę dusimy, a następnie zalewamy śmietaną. Doprowadzamy do wrzenia, zalewamy poklepką, mieszamy i czekamy aż sos zgęstnieje i zagotuje się. Podajemy z makaronem papardele.

 

1 komentarz:

  1. A ja się dziwię,że tak mało ryb się jada.Mimo wszystko.
    Nigdy nie kupuję mrożonych.Na szczęście świeże w W-wie można stale dostać.
    Twoje danie to ja biorę w ciemno.Pychota!

    OdpowiedzUsuń