Pierwszy dzień wspólnego gotowania - tak dla lepszego poznania się i ewentualnego nauczenia się czegoś.
Po robocie pogaduchy - z szefem kuchni w Zamku Dubiecko Januszem Pyrą.
Ale co trzech szefów, to nie jeden - dołączyli Mirek Drewniak (przewodniczący jury BlogerChefa) i Marek Lechowicz (zastępca szefa - Janusza Pyry). W męskim gronie zawsze jakoś tak lepiej:)
Jeszcze kilka słów od przewodniczącego jury, żebyście coś ugotowali, podali i nie pozabijali się. A my wypunktujemy was za wszystko.
Na pierwszy ogień poszedł Paweł Urbański w roli szefa kuchni. ,,No to teraz wrzuć tam tę kiszkę i przesmaż mi trochę". A kaszanka w pierogach faktycznie rozpoczęła potyczki konkursowe i kończyła w postaci jabłek nią faszerowanych - danie mojego pomysłu.
Dalej pierogi w wersji czekoladowej - takie poduszeczki wycinane radełkiem. ,,Robimy co do centymetra, a co dwie pary oczu, to nie jedna".
Podzielność uwagi, to jest, to co każdy kucharz musi mieć. Obieraj, mieszaj, pilnuj czasu i myśl, co masz mówić, żeby na głupka nie wyjść. A pytania tego pana nie były łatwe. Do tego ciągle domagał się efektów dźwiękowych w postaci stukania nożem o deskę, ale nie dało się cały czas siekać.
,,-No i jak grzeje?
- Nic nie czuję.
-Może prąd wyłączyli?
- Ja się poddaję! Do roboty!"
Ale tak naprawdę Alicja się nie poddała i konkurs wygrała:)
Teraz moja kolej na bycie szefem kuchni, chociaż ta strzykawa wskazuje na coś innego.
Wspólnymi siłami daliśmy radę - wszystko upieczone. Teraz tylko serwowanie.
Nakładamy i dania za chwilę wyfruną na stół jurorów.
,,No, jemy Panowie póki ciepłe."
A efekt był taki, że zajęłam 2.miejsce i Kinga zwana Panią Kenwood lub Panią DeLonghi musiała oddać mi ten cudny sprzęcik kuchenny, który zasilił moją kuchnię i wspomaga mnie teraz w gotowaniu.
W niedzielę szybka wizyta w winnicy Anna Maria w Wyżnem. Zakup białego wina. I przed nami długa droga do domu. Towarzyszył nam Paweł i było bardzo wesoło. Może jeszcze jakiś wspólny wyjazd zaliczymy? Kto wie:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz