poniedziałek, 16 czerwca 2014

Uprościć sobie życie…



Jestem straszną gadżeciarą. I to wcale nie jest złe. Uwielbiam nowości, zwłaszcza kulinarne, zarówno w zakresie sprzętu jak i drobniejszych przedmiotów, które potrzebne są w kuchni, aby uprościć sobie życie.  Stąd sporo mam rozmaitych noży, tarek, pojemników, forem i foremek itp. Tym razem, w sumie w prezencie, otrzymałam do przetestowania formę do przyrządzania deserów na zimno, ale oczywiście mam już w planie wykorzystanie jej do bardziej wytrawnego dania. Foremka o słodko brzmiącym imieniu Liliana to produkt marki Tupperware




I o ile zwykle nie kuszą mnie produkty oferowane w formie sprzedaży bezpośredniej – typu pokazy, o tyle ta firma ma sporo rzeczy, które rzeczywiście ułatwiają pracę w kuchni. Możemy wybierać spośród – pojemników do przechowywania, podgrzewania, ręcznych robotów i siekaczy, naczyń do serwowania czy pomocy do konkretnych dań typu rogale, kluseczki, potrawy z jajek. Oferta jest naprawdę bogata i przyznam szczerze, że już trochę produktów tej marki mam. Co dla mnie ważne wszystkie ładnie wyglądają, bo są w ładnych kolorach, ale i są dobrej jakości – nie niszczą się, nie robią się brzydkie i łatwo je utrzymać w porządku. Koleżanka określiła je mianem przemyślanych, bo obok funkcjonalności i trwałości cechuje je łatwość przechowywania, ponieważ nie zajmują dużo miejsca. Jako że desery przyrządzam naprawdę okazjonalnie, nie wpadłam wcześniej na pomysł kupić formy do deserów, a tymczasem okazuje się, że jest bardzo dobra. Z racji wizyty gości postanowiłam tym razem wszystko przyrządzić samodzielnie – bez pójścia na łatwiznę i kupienia gotowych ciast. Do głowy przyszedł mi szalony pomysł połączenia dwóch moich ulubionych deserów w jedno i dosmaczanie ich ulubionymi dodatkami. 




Ale po kolei. W jednym z wpisów znajdziecie przepis na galaretkę z wina i to była taka wersja wytrawna z aromatami korzennymi. Tym razem dokopałam się w mojej przepastnej spiżarni do wina truskawkowego i to z niego powstała galaretka – z resztą nie było wielkiego wyboru, bo przecież mamy w pełni sezon truskawkowy. 




Połączyłam ją właśnie ze świeżymi truskawkami. Dalej dołożyłam warstwę maślankowej panny cotty z wanilią, ponieważ miała stanowić delikatne kremowe tło dla wyrazistej galaretki i owoców. Wyrazistych smaków jakby było mało, dlatego przed podaniem polałam cały deser malinowym kremem balsamicznym




Wyszła ciekawa pod względem smakowym kompozycja i wcale nie było trudno.

Panna cotta z galaretką z wina truskawkowego i malinowym kremem balsamicznym



Galaretka
250ml wina truskawkowego
1 łyżeczka żelatyny + odrobina wody do namoczenia
300g truskawek pokrojonych na ćwiartki
Wino zagotowujemy, odstawiamy. Dodajemy do niego namoczoną wcześniej żelatynę i dokładnie mieszamy. Wlewamy do formy, dodajemy truskawki. Odstawiamy do lodówki do zastygnięcia.
Panna cotta  
700ml maślanki
200ml śmietany 30%
8 łyżek nierafinowanego cukru trzcinowego
1 laska wanilii
3 łyżeczki żelatyny + odrobina wody do namoczenia
Do garnka wlewamy połowę śmietany, dodajemy cukier, ziarenka wanilii i skórkę z laski wanilii. Podgrzewamy – ale nie gotujemy, mieszamy do rozpuszczenia cukru. Dodajemy namoczoną żelatynę i mieszamy do rozpuszczenia. Przelewamy przez sito. Pozostałą śmietanę ubijamy. Do maślanki wlewamy masę śmietanową i mieszamy, następnie dokładamy ubitą śmietanę. Mieszamy delikatnie. Powstałą masę przelewamy do formy, w której zastygła już galaretka. 




Znowu odstawiamy do lodówki do zastygnięcia – trwa to kilka godzin. Przed podaniem kroimy na porcje i polewamy malinowym kremem balsamicznym.  




*Ponieważ nie lubię, kiedy desery są twarde od żelatyny, podaję taką jej ilość, aby deser zastygł, ale był delikatny.  

2 komentarze:

  1. Lilianę często wykorzystuje w swojej kuchni, jestem z niej bardzo zadowolona!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też bardzo często wykorzystuję Lilianę nie tylko do deserów ale podaję w niej ziemniaki utłuczone tłuczkiem Tupperware , kasze czy ryż . Te produkty są po prostu super , a korzystam z nich co najmniej od jedenastu lat.

    OdpowiedzUsuń