Mam za sobą dzień,
podczas którego przemierzyłam cały
wachlarz nastrojów. Zaczęło się od kiepskiego poranka, kiedy to okazało się na
starcie, że wszystkie założone plany wzięły w łeb całkowicie. A tego bardzo nie
lubię. Nie było prądu, nie było wody i stop orkiestra, teraz rób co chcesz. W
sumie nie chciało mi się tak naprawdę nic, humor też był jakiś taki nie
najlepszy, dlatego zjadłam śniadanie, poczytałam i poszłam spać. W końcu
obudziłam się po południu w zdecydowanie lepszym nastroju i zdecydowałam, że w
końcu coś jednak trzeba zrobić. Upiekłam chleb, a dalej zabrałam się twórczo za
obiad. Na talerzu zestawiłam kilka europejskich kuchni i efekt końcowy jeszcze
bardziej poprawił mi humor. Tymczasem powoli i nieubłaganie zbliżała się
godzina 18.00, czyli moment kiedy miałam zacząć prowadzić kulinarne spotkanie
dla osób podlegających opiece społecznej. Nigdy nie odmawiam pomocy, bo wiem,
że prędzej czy później zawsze przychodzi w życiu moment, kiedy to my będziemy
jej w jakiś sposób potrzebować. Grupa pań okazała się być niezwykle sympatyczna,
zaciekawiona tym o czym mówiłam. Panie dopytywały i mój zwykle dygresyjny
sposób opowiadania o gotowaniu, stał się jeszcze bardziej dygresyjny z domieszką
dyskusji, która co jakiś czas się wywiązywała. W sumie jednak okazało się, że
tak naprawdę pomoc, której ja im udzieliłam odbiła się jak w zwierciadle w moją
stronę. Spojrzałam na siebie i pomyślałam, że tak naprawdę moje problemy są
niczym. Żyją obok nas osoby, które naprawdę wiodą trudne życie i los ich nie
oszczędza, a jednak radzą sobie, uśmiechają się, żyją, potrafią się cieszyć z
tych krótkich radosnych chwil, choć nie jest ich wiele. Nie użalają się w żaden
sposób nad sobą. I powiem, że poczułam wstyd, ogromny wstyd, za siebie, bo
ostatnie kilka miesięcy było przesycone takim właśnie moim użalaniem się nad
sobą. Poczułam coś jeszcze, mianowicie satysfakcję, że mogłam choć przez te
kilka godzin spowodować , że życie tych kobiet na moment stało się kolorowe,
mogły zapomnieć o swoich problemach, umiały z tego cieszyć się i czerpać całymi
garściami tak jakby na zapas. I tak po raz kolejny w ostatnim czasie na
huśtawce uczuć przemierzyłam drogę od totalnego smutku do radości i poczucia
szczęścia.
Schabowe
rolady z sałatką z cukinii
4 kotlety schabowe o grubości
1cm
4 łyżeczki lutenicy
8 pasków żółtej papryki
majeranek Appetita
świeżo mielony kolorowy pieprz
Appetita
różowa sól himalajska
oliwa z oliwek
Mięso rozbijamy, przyprawiamy
solą, pieprzem i majerankiem. Smarujemy lutenicą i układamy paski papryki.
Ciasno zwijamy rolady i spinamy je igłami.
Na rozgrzaną patelnie wlewamy oliwę
i osmażamy rolady na rumiano. Przykrywamy patelnię i dusimy jeszcze 10 minut.
Sałatka
z cukinii
1 cukinia zielona
0,5 cukinii żółtej
1 pomidor
10dag koziej fety
sok z połowy cytryny
3 łyżki posiekanych w młynku
Kenwood listków oregano
2 łyżki prażonych orzechów
piniowych
czarny kawior
2 łyżki cytrynowej oliwy
Monini
różowa sól himalajska
świeżo mielony kolorowy pieprz
Appetita
Cukinie myjemy i szatkujemy na
zapałkę. Solimy, odstawiamy na sicie na 5 minut. Następnie spłukujemy sól i
osuszamy papierowym ręcznikiem. Przekładamy cukinię do miski. Dodajemy
pokrojonego w kostkę pomidora, oregano. Wlewamy sok z cytryny i oliwę.
Przyprawiamy solą i pieprzem. Mieszamy. Na wierzchu posypujemy pokruszoną fetą,
prażonymi orzechami piniowymi i układamy kawior.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz