Wyłączyłam się. Wyłączyłam
się i już. Trzy tygodnie ustawicznej pracy włącznie z weekendami, remontów w
mieszkaniu, a co się z tym wiąże brakiem miejsca, żeby mieć święty spokój,
spowodowały, że dzisiaj wyłączyłam telefon, przez cały dzień odpuściłam sobie
Internet, radio i telewizję. Nic nie chcę słyszeć – no może za wyjątkiem
jakiejś dobrej muzyki, nic nie chcę wiedzieć i nikogo nie chcę oglądać.
Wprowadzam się w inny klimat. Z przyjemnością skupiłam się na byciu z samą
sobą. I wybrałam czynności, które pozwalają mi nie myśleć o niczym i nie
potrzebuję wtedy żadnego towarzystwa. Umyłam samochód, co jak zwykle bywa
sprowadzi deszcz. Wypiłam sułtańską kawę, zrobiłam sobie domowe SPA i w końcu
poczułam, że odpoczywam. W takim wyłączonym klimacie zamierzam także spędzić
jutrzejszy dzień, dlatego ugotowałam zapas obiadu na dwa dni, żeby nic nie
robić i nic ani nikt nie jest w stanie
zakłócić tego stanu. A od poniedziałku… W sumie co mnie dzisiaj obchodzi co
będzie w poniedziałek. Co będzie, to będzie.
Brokułowo
- lubczykowa zupa krem
2 duże brokuły podzielone na
mniejsze różyczki
3 duże liście jarmużu
2 ząbki czosnku posiekane w
grube plasterki
1 biała cebula grubo pokrojona
3 duże listki lubczyku
100ml śmietany 18%
1l bulionu warzywnego
świeżo mielony czarny pieprz Appetita
różowa sól himalajska
oliwa z oliwek
W garnku rozgrzewamy oliwę z
oliwek, przesmażamy na niej czosnek i cebulę. Dorzucamy brokuły, jarmuż i
lubczyk. Mieszamy i chwile smażymy. Zalewamy wszystko bulionem i gotujemy pod
przykryciem 10 minut.
Dolewamy śmietanę, przyprawiamy zupę solą i pieprzem.
Miksujemy na krem. Podajemy ze świeżo startym parmezanem/ grzankami/ kleksem
śmietany – co kto lubi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz