Uwielbiam gry słowne i chyba
dzisiejszy tytuł jest tego wynikiem. Dlaczego? Słowo jako najmocniejsza siła
naprawdę może wiele zdziałać, od rzeczy dobrych po naprawdę miażdżące. Zwykle
rozumiane pobieżnie, prowadzące do zwykłej, codziennej komunikacji, czasami
nieporozumień. Rozumiane metaforycznie prowadzi do sensów głębokich,
wieloznaczności i rozmaitego odczytania. Bawię się słowami, prowokuję słowami,
przekazuję czasami nieprzekazywalne. Okazuje się, że słowo, a raczej nazwa Sezonova,
bo tak nazwał swój lokal mój kolega – mistrz foodfingerów- Przemek Kuśnierek,
kryje w sobie wiele. Nie bez powodu nowy rawiczański lokal stał się moją
miłością. Po pierwsze skrywa w sobie ideę sezonowości. Oznacza to, że szef –
Przemek komponuje menu na bazie składników sezonowych. Co ciekawe, karta na
nowo powstaje średnio co trzy dni i tak naprawdę jedzenie tutaj nie może się
znudzić. Dalej sam lokal jest nowy w Rawiczu – czy też, jak skrywa w nazwie,
novy - choć tak naprawdę już jakiś czas funkcjonuje. Nowością jest też fakt, że
w ofercie posiada catering dietetyczny, mądre to i ma wzięcie. Podoba mi się,
oj podoba, ta cała koncepcja. A jeszcze bardziej podoba mi się fakt, że
Sezonova prowadzona jest nie tylko przez Przemka, ale i przez jego żonę Alicję.
Zatem taki rodzinny projekt, który z jednej strony jest wynikiem pracy, ale z
drugiej, kiedy się temu dokładnie przyjrzeć, wynikiem miłości zarówno do siebie
nawzajem jak i do gotowania. Koniecznie trzeba zobaczyć jak wspólnie mówią o
swojej pracy i z błyskiem w oku spoglądają na siebie. Można być i parą w życiu,
i partnerami w pracy. Na zawsze w mojej pamięci zostaną opowieści Kuśnierków o
tym jak wspólnie pracowali nad koncepcją restauracji, przy remontach i z jakimi
problemami stykali się na początku wspólnej działalności. Polecam przyjrzeć się
drabinie, która jest nieodłącznym elementem wystroju wnętrza, jak to określiła
Alicja - ,,To drabina, która wiele widziała i wiele mogłaby powiedzieć”.
A dla
mnie to taki symbol wspinania się wspólnie na szczyt, nie tylko gastronomiczny,
ale i emocjonalny pary, której związek opiera się nie tylko na miłości, ale i
na wspólnej pasji. Dla mnie ideał związku między kobietą i mężczyzną. Co udało
mi się spróbować w Sezonovej? Na początek zjadłam zupę z pora z jagodami goji,
serem gorgonzola, pesto z rukoli z chipsami z tortilli pomidorowej.
Dalej
wybrałam pierś z kury faszerowaną burito z fasoli i czosnku, z pęczotto jęczmiennym
z pomidorami i serem, a do tego sałaty z warzywami i lekkim sosem jogurtowym.
Wyznaję zasadę – jak szaleć, to bez kasku, dlatego zjadłam też deser w postaci
pieczonego jabłka z fondantem czekoladowym i sosem bananowo - pomarańczowym.
Jako że lubię szaleństwem kulinarnym dzielić się, wycieczkę do Rawicza odbyłam
z Tomkiem – zastępcą szefa kuchni w usteckiej restauracji Dym na Wodzie. Dlatego
była szansa spróbowania więcej niż trzech dań. Co wybrał Tomasz? Zupę i deser
ten sam co i ja. Natomiast przy daniach głównych poszalał, bo wybrał dwa. Jako
pierwsze ragout z łososia, pomidorów i selera naciowego, zapiekane na
placuszkach z cukinii ( ten element wzbudził nasz ogromny zachwyt), sałaty z
dynią a’ la gyros i warzywami.
A dalej burger drobiowy z młodymi liśćmi sałat,
warzywami i owocami, sosem ziołowym, w bułce z ryżu jaśminowego – i
tu szef Przemek uraczył nas opowieścią jak to przypadkiem taka bułka powstała,
a okazuje się być naprawdę dobrą rzeczą- przekładany pomidorem, cebulą i sałatą
z serem, z dodatkiem ziemniaczków na maśle.
Zaszczytem było poznać małą damę –
Gabrysię - córkę właścicieli, która jest niezwykle sympatyczną i rozmowną
dziewczynką, a do tego świetnie zorganizowaną, czym w osłupienie wprowadza
czasami rodziców. Ale tę historię zachowam dla siebie.
Tymczasem zainspirowana
Przemku Twoim deserem – skombinowałam też deser, też na bazie jabłka, ale nieco
inny. Na pewno jednak sezo(novy), bo jesienny.
A do Sezo(nowej)
na pewno
zawitam jeszcze wiele razy.
Jabłka
z miodem i solonym masłem z dodatkiem sosu banonowo – pomarańczowego
4 duże jabłka – wybrałam szare
renety
60g solonego masła
4 łyżeczki miodu
4 szczypty cynamonu Appetita
4 przyprawy – imbir, goździki,
gałka muszkatołowa, pieprz Appetita – miksujemy w młynku Kenwood
4 kromki pszennego – tostowego
chleba
150ml miłosławskiego perry
gruszkowego
Rozgrzewamy piekarnik do 150
stopni. Myjemy i osuszamy jabłka. Odkrawamy 1/3 jabłka i usuwamy gniazda
nasienne. Na blaszce układamy kromki chleba. Na nich jabłka – do każdego
wkładamy miód, szczyptę cynamonu i szczyptę mieszanki 4 przypraw, wlewamy odrobinę
cydru. Przykrywamy jabłka i w miejsce wykrojonych ogonków wkładamy kawałki
masła. Zapiekamy 40-45 minut, jeśli owoce pękają obniżamy temperaturę do 120
stopni.
Sos
2 banany
1 szklanka soku pomarańczowego
Blenderujemy składniki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz