piątek, 30 października 2015

Szał serowy…



Co tygryski lubią najbardziej? Oprócz brykania ja w postaci tygryska uwielbiam sery. Tak naprawdę nie ma rodzaju, którego nie spróbowałabym. Może być spleśniały, śmierdzący jak skarpety, lepki w dotyku, a i tak nie zawaham się go zjeść. Jedyne co mnie może odrzucić, to napis na etykiecie produkt seropodobny. Boże, co za idiota stworzył coś takiego? Rozumiem względy ekonomiczne, rozumiem prawa rynku, ale wytwarzać produkty seropodobne to barbarzyństwo. Niestety są klienci, którzy nie nauczyli się jeszcze czytać etykiet bądź uważają to za zbędną stratę czasu i sięgają po tego typu wynalazki. Czasami, kiedy robię zakupy, obserwuję reakcję osób, które stoją w pobliżu i z przerażeniem patrzą na moje wybory przy ladzie z serami. Po pierwsze nie bardzo wiedzą co kupuję, po drugie po spojrzeniu na cenę prawie zwala ich z nóg. Tak czy owak ja kupuję i jem co chcę i mało mnie obchodzi kto i co o tym myśli. Tymczasem wśród serowych smakołyków chętnie sięgam po ser smażony. A jako że mieszkam w Wielkopolsce, mam pod ręką produkt regionalny pod postacią nowotomyskiego sera smażonego. Zapach ma mało apetyczny, ale smak i konsystencja to już inna bajka. Bardzo lubię łączyć go z wyrazistym smakiem razowego chleba żytniego. Okazało się jednak, że z powodzeniem można go wykorzystać do przyrządzenia zupy. Na ogół zupę serową  gotuje się na bazie serków topionych, które tak na marginesie niewiele mają wspólnego z serem. Ewentualnie dodaje się cheddar lub gorgonzolę, ale po te gatunki sięgają na ogół osoby dobrze zorientowane w gotowaniu i profesjonaliści. Tymczasem podczas warsztatów z nowoczesnej kuchni wielkopolskiej pozwoliłam sobie zaproponować uczestniczkom zupę serową na bazie produktu lokalnego. I okazuje się, że po połączeniu specyficznego pod względem smaku produktu z warzywami i bulionem warzywnym możemy osiągnąć niezwykle delikatny efekt końcowy.  Co zadziwiło wszystkich. Niestety zapachu w żaden sposób nie da się unicestwić, dlatego zupa ma bardzo wyrazistą woń. Tak czy owak polecam spróbować, bo warto.

Zupa serowa z grzankami cytrynowymi


2 litry bulionu
2 szt. sera smażonego
1 cebula
1 por
3 gałązki selera naciowego pokrojone w plasterki
0,5 szkl. śmietany 30%
1 łyżka masła
natka pietruszki 


lub szczypiorek – wolę szczypiorek
sól
świeżo mielony pieprz Appetita
Serki rozmiksowujemy w litrze gorącego bulionu. Dolewamy śmietanę i wlewamy do pozostałego bulionu. Cebulę kroimy  w kostkę, szklimy na oliwie z oliwek. Dorzucamy seler i dusimy do miękkości. Łączymy z  zupą. Doprawiamy solą i świeżo mielonym pieprzem. Blenderujemy zupę na krem.  Natkę lub szczypiorek siekamy i dorzucamy do zupy. Podajemy z grzankami.
Grzanki – bułkę kroimy w kostkę. Na teflonowej patelni rumienimy bułkę, skrapiamy oliwą cytrynową 


i jeszcze chwilę podsuszamy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz