Pogoda za oknem
niesprzyjająca wychodzeniu i aktywnością na świeżym powietrzu, bo i owszem jest
ono świeże, ale deszcz to niezbyt przyjemny towarzysz. Raczej czuję jesienny klimat. Stąd też
zaszyłam się w domu, włączyłam klimatyczną muzykę i zabrałam się za wypiekanie
chlebów. Niestety, przez wahania temperatury zakwas zrobił się kapryśny, niczym
pogoda, i doprowadzał mnie do szału. Pomysł na chleb był, bo i żytnia mąka, i
orkiszowa, i rodzynki, i morele, i pestki dyni, ale z rośnięciem ciasta był
problem. Dlatego musiałam wszystkie etapy wydłużyć do maksymalnej ilości czasu.
Z wielkimi obawami zapakowałam bochenek do piekarnika, bo co zrobić jak wyjdzie
całkowity gniot? Nawet wyjście do samochodu było problemem. I do tego jechać po
pieczywo, które pod względem smaku jest niezadowalające? O nie! Wolałabym
zrobić sobie na kolację jakiś koktajl i już. Tymczasem ku mojemu zaskoczeniu
chleb w piekarniku wyrósł, skórka była chrupiąca, ładnie skarmelizowana, a
miękisz ładnie podziurkowany.
Udało się! Spokojnie mogę dalej czytać książki.
Bo co można robić w taką pogodę?
Kapryśny
chleb
400g żytniego zakwasu
500g mąki żytniej typ 720
100g mąki orkiszowej typ 1850
70g rodzynek
30g niesiarkowanych moreli
100g pestek dyni
400g wody
20g kamiennej soli
Wszystkie składniki
umieszczamy w misce robota i wyrabiamy ciasto najpierw na pierwszej prędkości –
3 minuty, następnie na drugiej prędkości kolejne 3 minuty. Przykrywamy miskę z
ciastem i zostawiamy na noc do wyrastania – 12 godzin. Następnie przekładamy
ciasto do formy i odstawiamy do wyrośnięcia na 4 godziny. Nagrzewamy piekarnik
na 210 stopni i wkładamy formę. Pieczemy chleb 50 minut. Wyjmujemy z formy i studzimy
na kratce kuchennej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz