czwartek, 4 sierpnia 2016

Kaczka i wino…



Dawno nie gotowałam niczego z dodatkiem wina. Jakoś tak lato nie nastraja do ciężkich zawiesistych sosów i gulaszów. Tymczasem rośliny w ogrodzie szaleją i codziennie wracam do domu z miską pełną pomidorów. Przerób zaczął się na całego, ale staram się teraz nacieszyć świeżymi owocami i warzywami, bo jednak nieco inaczej smakują świeże pomidory w sosie, a inaczej w postaci przecieru pomidorowego czy soku. Kiedyś moja koleżanka Grażyna, pisząc artykuł, zapytała mnie o pary idealne w kuchni. Wymieniłam ich sporo, teraz jednak odkryłam kolejną -  cynamon i pomidory. Przyprawa ta bardzo aromatyczna potrafi zdominować danie, ale okazuje się, że świetnie podbija smak sosu. I nie mam mowy tu o nutach deserowych jakich można by się spodziewać, bo przecież jeśli cynamon, to szarlotka. Nic z tych rzeczy, to raczej głębia smaku się tutaj za jego sprawą pojawia. Co jednak z tym winem? Do sosu dodałam właśnie wino – rubinowe, będące połączeniem szczepów Syrah i Tempranillo. Pierwszy jest mi bardzo dobrze znany, bo lubię wina wytrawne.  Żaden chyba inny szczep winorośli nie zrobił w ostatnich dekadach tak oszałamiającej kariery, jak Syrah. Pół wieku temu była to tylko lokalna odmiana, znana z północnej części doliny Rodanu i paru regionów w Australii. Dziś jest to jedna z kilku najpopularniejszych winorośli na naszym globie, uprawiana w niemal każdym kraju winiarskim. Drugiego nie znałam wcale, dlatego poprowadziła mnie ciekawość. Okazuje się, że najbardziej klasyczną nutą w bukiecie tempranillo jest truskawka (przy akompaniamencie wanilii); zdarzają się też maliny, śliwki, czarne porzeczki, często także delikatne nuty ziołowe i korzenne. 100% Tempranillo daje zazwyczaj miękkie taniny i niski poziom kwasowości, z tego powodu często miesza się ten szczep z innymi, o wyższej kwasowości. I już wiem dlaczego połączono go z Syrah. Hiszpańskie wino, które wybrałam ma przejrzysta barwę, orzeźwiający i soczysty smak. Wyczuwalne są w nim aromaty jagód, rozmarynu i, co ciekawe, lukrecji. Nienawidzę lukrecji i jej specyficznej słodkości, jednak tutaj nie razi i nie przeszkadza. Początkowo planowałam podać całe danie w formie ragu z kaczki z makaronem, ale zlitowałam się nad mamą, która drugi dzień z rzędu tego by nie zniosła. Ja makarony uwielbiam, ona zje byle nie za często, dlatego muszę iść na kompromis. Całość podałam klasycznie. Ostatecznie jednak padło kluczowe pytanie: ,,Ziemniaków dzisiaj nie ma?”.  

Wenecka kaczka




2  kacze nóżki
2 cebule – 1 biała, 1 czerwona – posiekane w piórka
2 ząbki czosnku posiekane w cienkie plasterki
6 pomidorów obranych ze skóry i pokrojonych w kostkę
2 płaskie łyżeczki cynamonu Appetita
2 łyżeczki pszennej mąki
250ml czerwonego wytrawnego wina – szczep Syrah
250ml bulionu
1 łyżeczka rozmarynu Appetita


2 liście laurowe Appetita
świeżo mielony kolorowy pieprz Appetita
1 łyżeczka brązowego cukru
różowa sól himalajska
oliwa z oliwek
Na patelni rozgrzewamy oliwę. Osmażamy na niej kacze nogi – 10 minut, żeby były rumiane. 



Zdejmujemy mięso z patelni i wrzucamy czosnek i cebulę, osmażamy. Wsypujemy cynamon, mąkę i mieszamy. Zalewamy bulionem i mieszamy, żeby nie było grudek. Wkładamy na patelnię mięso, przyprawiamy i dusimy pod przykryciem 30 minut. Następnie wlewamy wino i dorzucamy pomidory, mieszamy. Dusimy pod przykryciem 1,5 godziny.
*I teraz dwie drogi:
1 – zostawiamy mięso w całości i podajemy klasycznie np. z ziemniakami, kaszą i jakimś warzywnym dodatkiem – u mnie była to kasza jęczmienna i ugotowana na parze zielona cukinia;
2 – wyjmujemy kości, mięso dzielimy na strzępy, mieszamy z sosem i podajemy z makaronem.
Spróbowałam wersji pierwszej, ale na pewno zrobię też drugą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz