niedziela, 29 listopada 2015

Muminkowe klimaty… cz.4



Listopadowy dzień dobiegał powoli końca, zbli­żał się zmierzch.
No właśnie listopadowy dzień całkowicie dobiegł końca, bo za 7 minut zacznie się niedziela. Zaliczyłyśmy sobie zupełnie udany babski wypad zakupowy. Pyszną kolację z winem i przeglądanie co udało nam się kupić. Pozachwycałyśmy się raz jeszcze i czekamy na jutro, żeby odpocząć po pracowitym tygodniu i zakupowym szaleństwie.  A z tym odpoczynkiem u mnie bywa różnie. Czasami stwierdzam, że nie umiem wypoczywać. Czy wpadłam w pracoholizm?
O zmierzchu będzie sobie robić małą drzemkę. A wieczorem jest ciepło w kuchni po całodziennym gotowaniu.
Małą drzemkę od kilku dni robię sobie zawsze po obiedzie, bo jakoś po pracy czuję się naprawdę zmęczona i muszę chwilę poświęcić na zregenerowanie się. A i jesienny klimat sprzyja zawinięciu się w kocyk i poleżeniu sobie, kiedy dookoła fruwają apetyczne aromaty zjedzonego już obiadu i zaparzonej po nim herbaty. Ci, którzy znają mnie osobiście wiedzą, że herbata to moja słabość. Mam w domu kilkanaście jej rodzajów i dobieram ją w zależności od pory dnia, apetytu czy samego jej działania na organizm ludzki. A i akcesoriów do jej zaparzania jest u mnie dostatek, dlatego zawsze można wybrać sobie kubeczek czy dzbaneczek, w którym herbata zostanie podana.
Można leżeć na moście i patrzeć, jak przepływa pod nim woda. Albo biegać i brodzić w czerwonych botach po mokradłach. Albo zwinąć się w kłębek i przysłuchiwać się, jak deszcz pada na dach. Bardzo jest łatwo miło spędzać czas.
No właśnie… Bardzo łatwo jest miło spędzać czas. Można leżeć na kanapie, czytać, słuchać ulubionych płyt lub też oddawać się czytelnictwu i tu obieram dwie drogi albo czytam książki, albo coś, co wiąże się z kulinariami. Tak czy owak zawsze jest przyjemnie i miło.
Nie ma nic przyjemniejszego i nic prostszego, jak czuć się wygodnie. Mimbla nie przejmowała się tymi, których spotykała i których potem nie pamię­tała, nigdy nie próbowała mieszać się w ich sprawy. Przypatrywała się im i ich kłopotom z rozbawionym zdziwieniem.
Uwielbiam czuć się wygodnie. Cóż to oznacza? W domu dres – a co nie wolno? Albo długa spódnica – koniecznie szara i bose stopy, bo dlaczegóżby nie? Chcę się położyć, to się kładę, chcę siedzieć, to siedzę. Moja przestrzeń – mój styl życia, styl bycia. Jestem wtedy u siebie, z sama sobą i z rozbawionym zdziwieniem oglądam niektóre rzeczy. Czasami sama siebie rozbawiam, ale to chyba umiejętność zachowywania dystansu do wszystkiego – w tym także do siebie.   
Na razie nic nie musiała robić, mogła pogrążyć się w otaczające ją ciepło, cały świat był jedną wielką, miękką kołdrą okrywającą Mimblę, wszystko inne pozostawało na zewnątrz. Mimbli nigdy nic się nie śniło, spała wtedy, kiedy miała na to ochotę, i budzi­ła się wtedy, kiedy było warto.
Tymczasem ciemność za oknem stała się jedną wielką kołdrą, a u mnie panuje cisza i spokój. Wszystko pozostało na zewnątrz, czasami coś mi się śni, ale nie przywiązuję do tego większej wagi. I faktycznie śpię, kiedy chcę, a budzę, wtedy…, kiedy nie mam potrzeby już spać.

Zapiekanka makaronowa


250g makaronu cannelloni – zagotowujemy wodę, solimy i gotujemy makaron 5 minut, żeby lekko zmiękł, odcedzamy i przelewamy zimną wodą
0,5kg mielonego mięsa z indyka
1 cukinia pokrojona w plastry
1 czerwona cebula posiekana w pióra
3 ząbki czosnku pokrojone w plasterki
1 puszka pomidorów z chili – blenderujemy na sos
2 łyżeczki pesto pomidorowego z migdałami i serem
2 łyżeczki pesto z oliwek i suszonych pomidorów
2 łyżki listków świeżego tymianku
1 łyżeczka suszonego oregano Appetita
świeżo mielony kolorowy pieprz Appetita
różowa sól himalajska
olej winogronowy  aromatyzowany ziołami i suszonym pomidorem


125g sera mozzarella
Na rozgrzaną patelnię wlewamy olej i przesmażamy na nim czosnek, cebulę i mięso. Następnie doprawiamy solą, pieprzem, oregano. Mieszamy i chwilę jeszcze smażymy. Dodajemy oba rodzaje pesto i mieszamy. Studzimy farsz. Naczynie do zapiekania przesmarowujemy olejem, następnie wykładamy plastrami cukinii. Makaron faszerujemy masą mięsną i układamy na cukinii w naczyniu. Następnie zalewamy wszystko zblenerowanymi pomidorami. 



Na wierzchu układamy kawałki sera. 



Naczynie wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i pieczemy zapiekankę 20 minut.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz