Listopadowy dzień dobiegał powoli końca, zbliżał się zmierzch.
No
właśnie listopadowy dzień całkowicie dobiegł końca, bo za 7 minut zacznie się
niedziela. Zaliczyłyśmy sobie zupełnie udany babski wypad zakupowy. Pyszną
kolację z winem i przeglądanie co udało nam się kupić. Pozachwycałyśmy się raz
jeszcze i czekamy na jutro, żeby odpocząć po pracowitym tygodniu i zakupowym
szaleństwie. A z tym odpoczynkiem u mnie
bywa różnie. Czasami stwierdzam, że nie umiem wypoczywać. Czy wpadłam w
pracoholizm?
O
zmierzchu będzie sobie robić małą drzemkę. A wieczorem jest ciepło w kuchni po
całodziennym gotowaniu.
Małą
drzemkę od kilku dni robię sobie zawsze po obiedzie, bo jakoś po pracy czuję
się naprawdę zmęczona i muszę chwilę poświęcić na zregenerowanie się. A i jesienny
klimat sprzyja zawinięciu się w kocyk i poleżeniu sobie, kiedy dookoła fruwają
apetyczne aromaty zjedzonego już obiadu i zaparzonej po nim herbaty. Ci, którzy
znają mnie osobiście wiedzą, że herbata to moja słabość. Mam w domu kilkanaście
jej rodzajów i dobieram ją w zależności od pory dnia, apetytu czy samego jej
działania na organizm ludzki. A i akcesoriów do jej zaparzania jest u mnie
dostatek, dlatego zawsze można wybrać sobie kubeczek czy dzbaneczek, w którym
herbata zostanie podana.
Można
leżeć na moście i patrzeć, jak przepływa pod nim woda. Albo biegać i brodzić w
czerwonych botach po mokradłach. Albo zwinąć się w kłębek i przysłuchiwać się,
jak deszcz pada na dach. Bardzo jest łatwo miło spędzać czas.
No
właśnie… Bardzo łatwo jest miło spędzać czas. Można leżeć na kanapie, czytać, słuchać
ulubionych płyt lub też oddawać się czytelnictwu i tu obieram dwie drogi albo
czytam książki, albo coś, co wiąże się z kulinariami. Tak czy owak zawsze jest
przyjemnie i miło.
Nie
ma nic przyjemniejszego i nic prostszego, jak czuć się wygodnie. Mimbla nie
przejmowała się tymi, których spotykała i których potem nie pamiętała, nigdy
nie próbowała mieszać się w ich sprawy. Przypatrywała się im i ich kłopotom z
rozbawionym zdziwieniem.
Uwielbiam
czuć się wygodnie. Cóż to oznacza? W domu dres – a co nie wolno? Albo długa
spódnica – koniecznie szara i bose stopy, bo dlaczegóżby nie? Chcę się położyć,
to się kładę, chcę siedzieć, to siedzę. Moja przestrzeń – mój styl życia, styl
bycia. Jestem wtedy u siebie, z sama sobą i z rozbawionym zdziwieniem oglądam
niektóre rzeczy. Czasami sama siebie rozbawiam, ale to chyba umiejętność
zachowywania dystansu do wszystkiego – w tym także do siebie.
Na
razie nic nie musiała robić, mogła pogrążyć się w otaczające ją ciepło, cały
świat był jedną wielką, miękką kołdrą okrywającą Mimblę, wszystko inne
pozostawało na zewnątrz. Mimbli nigdy nic się nie śniło, spała wtedy, kiedy
miała na to ochotę, i budziła się wtedy, kiedy było warto.
Tymczasem
ciemność za oknem stała się jedną wielką kołdrą, a u mnie panuje cisza i
spokój. Wszystko pozostało na zewnątrz, czasami coś mi się śni, ale nie
przywiązuję do tego większej wagi. I faktycznie śpię, kiedy chcę, a budzę,
wtedy…, kiedy nie mam potrzeby już spać.
Zapiekanka
makaronowa
250g
makaronu cannelloni – zagotowujemy wodę, solimy i gotujemy makaron 5 minut,
żeby lekko zmiękł, odcedzamy i przelewamy zimną wodą
0,5kg
mielonego mięsa z indyka
1
cukinia pokrojona w plastry
1
czerwona cebula posiekana w pióra
3
ząbki czosnku pokrojone w plasterki
1
puszka pomidorów z chili – blenderujemy na sos
2
łyżeczki pesto pomidorowego z migdałami i serem
2
łyżeczki pesto z oliwek i suszonych pomidorów
2
łyżki listków świeżego tymianku
1
łyżeczka suszonego oregano Appetita
świeżo
mielony kolorowy pieprz Appetita
różowa
sól himalajska
olej
winogronowy aromatyzowany ziołami i suszonym
pomidorem
125g
sera mozzarella
Na
rozgrzaną patelnię wlewamy olej i przesmażamy na nim czosnek, cebulę i mięso.
Następnie doprawiamy solą, pieprzem, oregano. Mieszamy i chwilę jeszcze
smażymy. Dodajemy oba rodzaje pesto i mieszamy. Studzimy farsz. Naczynie do
zapiekania przesmarowujemy olejem, następnie wykładamy plastrami cukinii.
Makaron faszerujemy masą mięsną i układamy na cukinii w naczyniu. Następnie
zalewamy wszystko zblenerowanymi pomidorami.
Na wierzchu układamy kawałki sera.
Naczynie wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i pieczemy zapiekankę
20 minut.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz